piątek, 12 października 2012

Chapter 1 - "Zielonooki Aniol"



Hej. Mam na imię Vicky i opowiem wam moją historię. Zacznę tak trochę... inaczej niż wszyscy.
               Nigdy nie zastanawiałam się jak spotkam swoją miłość. Może dlatego, że dopóki jej nie spotkałam byłam obojętną na świat szarą myszką, która bała się wyrażać własną opinie. Byłam zdolną, ambitną, skromną i naturalną nastolatką. Nigdy nie piłam alkoholu, nie miałam w ustach papierosów oraz nie wciągałam żadnych świństw, które tylko niszczą życie. Niczego mi nigdy nie brakowało za wyjątkiem prawdziwej rodzicielskiej miłości. No tak wchodzę na drażliwy temat. Rodzice. Nie jestem pewna czy mogę ich tak nazwać. Myślę, że określenie prawni opiekunowie to maksimum jak mogę ich nazwać. Nigdy ich przy mnie nie było gdy ich potrzebowałam, gdyż cięgle byli zapracowani byśmy razem z moim bratem mieli "lepszą przyszłość i nie musieli pracować". Co z tego, że mam kasy jak lodu skoro nie mam rodziców. Nie mam mamy, z którą mogłabym poplotkować o chłopakach czy porozmawiać o swoim pierwszym okresie. Nie mam ojca, który straszyłby mnie, szlabanem za złe oceny. Mam brata. Mika. Niewiele o nim wiem bo rzadko bywa w domu, lecz jak już w nim jest to albo jest pijany w 3 dupy albo rodzice przyjeżdżają na weekend. No tak. Znów zapomniałam o czymś. Cholera. Moi rodzice to typowi pracoholicy. Mają własny hotel. Tak właściwie to sieć hoteli na całym świecie. Matka jest marketingowcem, - w skrócie siedzi w biurze i myśli jak rozreklamować hotel- a ojciec dyrektorem - ciągłe delegacje i służbowe spotkania. Zastanawiam się jak to możliwe, że mieli czas żeby spłodzić dwójkę dzieci. Wychowała mnie niania -Ann. Jest dla mnie jak babcia, której swoją drogą nie widziałam od 4 lat. Zastanawiam się czy jest coś jeszcze co powinniście o mnie wiedzieć. Aaaa.. Już wiem. Mam przyjaciółkę Alex. Chociaż... nie.... miałam przyjaciółkę Alex. Teraz przyszedł czas żebym coś wyjaśniła. Pewnie zastanawiasz się czemu na początku napierdala... sorki... czemu na początku mówiłam do Ciebie w czasie przeszłym. Otóż poznałam pewnego chłopaka - Celeba. Przez niego zmieniłam się  nie do poznania. Nie tylko zewnętrznie, - mocny makijaż i te sprawy- ale także wewnętrznie. Moje zachowanie było i chyba ciągle jest nieznośne. Zaczęłam pić, palić i ćpać. To jak zaczęłam się zmieniać zaczęło przerażać wszystkich w moim otoczeniu - Ann, Alex, znajomych ze szkoły, nauczycieli i nawet dyrektorkę.  Robiłam wszystko by udowodnić Celebowi, że go kocham. Pewnego dnia powiedział, że jeśli naprawdę go kocham to mam się z nim przespać. Byłam w nim ślepo zakochana, - tak teraz to widzę- zrobiłam to z nim. Po skończonym stosunku powiedział tylko "mała, dobra jesteś ale znam takie, które mają sprawniejszą cipkę" i zniknął. Tak po prostu. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy i maile. Wyjechał z miasta i słuch po nim zaginął.
Miesiąc po jego odejściu byłam na skraju wyczerpania nerwowego. Ann już nie mogła ze mną wytrzymać. Wysłała mnie na odwyk. Udało się. Skończyłam z tym. Minął rok a on wrócił. Nie sam lecz z jakąś laską. Myślałam, że się już z niego wyleczyłam, ale nie było nic bardziej mylnego. Nie mogłam znieść widoku jego i tej dziewczyny. Dzień w dzień chodził z nią po moim osiedlu. W nocy dręczyły mnie koszmary. Nie wytrzymywałam psychicznie. Poszłam do łazienki i wzięłam żyletkę ojca. Włożyłam ją do portfela mówiąc Ann , że wychodzę do galerii - nie kłamałam . Najpierw jednak poszłam na London Eye. To moje ulubione miejsce na świecie. Po przejażdżce udałam się do galerii. Jeszcze przed wejściem zadzwoniłam do niani, i podziękowałam jej za to, że była przy mnie w najgorszych chwilach mojego życia i, że nigdy się nie poddała nawet gdy było bardzo ciężko. Wiedziałam, że nie ma szans żeby dojechać na miejsce przez najbliższą godzinę dlatego spokojnie mogłam dojść do damskich toalet. Będąc w środku nie zwracałam uwagi na te wszystkie kobiety, które patrzyły na mnie z pogardą. Z moją egzekucją poczekałam aż całą toaleta opustoszeje. Czekałam ok. 30 minut i w końcu ostatnia kobieta wyszła. Nadszedł już czas. Mój czas. Rozsunęłam moją torebkę z Louisa Vuittona, którą dostałam od rodziców na 15 urodziny. Wyciągnęłam z niej portfel i powoli go otworzyłam. Delikatnie wysunęłam przyrząd śmierci. Ostatni raz pomyślałam o życiu, przeżegnałam się i przesunęłam swoją srebrną przyjaciółką wzdłuż nadgarstka. Poczułam ból. Ale taki dobry ból. Nie taki jak ktoś łamie ci nos czy coś w tym stylu. Czułam jak wszelkie smutki ze mnie upływają - jak upływa ze mnie życie. Czuję, że przestaje panować nad własnym ciałem, upadam i chyba wypadam na kafelki z mojej kabiny. Nad sobą widzę anioła o zielonych oczach z bujną grzywą na głowie.
-A więc tak wygląda niebo. Bóg się nie postarał. Chodź aniołów ma całkiem zacnych - cicho szepczę. W odezwie słyszę
- Piękna to jeszcze nie twój czas, wytrzymaj chwilę i wszystko będzie dobrze. Pogotowie zaraz tu będzie.
- Nie, proszę nie. Nie pozwól im mnie uratować- lecz było już za późno do toalety wpadli ratownicy  z noszami w tle słyszałam tylko "trzeba szybko jechać do szpitala", "straciła dużo krwi", "ma szczęście, że ją znalazłeś".
Tu kończy się moja historia.
A teraz co? Leżę w szpitalu podpięta do jakiegoś gówna. Rodzice jak zawsze nie mogli przyjechać ale za to kupili mi nowego tableta. Brat pewnie najebany leży w łóżku i zastanawia się czemu jeszcze nie stawiam mu aspiryny przed twarzą… i wiesz co teraz czuję? Cholerne, pierdolone rozgoryczenie. Tak znów zostałam sama. Bez żadnego wsparcia ze strony rodziny. Mój telefon po raz kolejny wibruje jak szalony a ja znów na niego nie patrzę bo nie mam ochoty słuchać jak to mamie się zrobiło przykro, że chciałam umrzeć. Gówno prawda. Nagle sobie przypomniała, że ma dzieci. No proszę Cię. Ale wiesz co. Dzięki rodzinie znalazłam Ciebie. Czytelnika. Dziękuję, że jesteś. Cholerny telefon. Ale zaraz ten dzwonek jest zarezerwowany tylko dla Alex. Tak to ona. Zaraz się okaże o co chodzi….
*
-Halo – mówi  z nadzieją- Alex to ty?
-No a kto ? Czemu ty im to robisz? Nie rozumiesz, że ich ranisz?!- Alex zaczęła wrzeszczeć jak szalona. Jedyne o czym teraz myśli Vicky to co zmusiło dziewczynę do wykonania tego telefonu- Halo Vicky jesteś tam?
- Tak.
- O. Tak to jedyne na co cię stać? Nie wierze. Victoria ty naprawdę się zmieniłaś!
- Czemu tak twierdzisz? Dlatego, że przestałam widzieć sens życia. Czy dlatego, leżę w szpitalu? Czy może dlatego, że nie odbierałam telefonów od matki? Proszę Cię. Ona nawet nie wie kiedy mam urodziny. To żałosne. Jej córka leży w szpitalu a ona wysyła jej tableta z dopiskiem „przepraszam ale muszę zostać w pracy”. Wyobrażasz sobie żeby twoja mama coś takiego zrobiła? Nikt mnie nie kocha oprócz Ann, chociaż ją pewnie też już zaczynam irytować swoją egzystencją? Więc wytłumacz mi proszę po co mam żyć? Dla kogo? - powiedziała Vicky z łzami w oczach i gdy miała się już rozłączać usłyszała hałas otwieranych drzwi i zobaczyła w nich nie kogo innego jak Alex. Pierwsze co zrobiła dziewczyna po zamknięciu drzwi to rzuciła się na Vic i powiedziała szeptem
-Dla mnie Vicky, dla mnie. Dla twojej najlepszej przyjaciółki, która nigdy nią nie przestała być. Myślałam o tobie 24/7 a ty nawet nie odbierałaś telefonów, w końcu zmieniłaś numer. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Dobrze, że Ann podała mi twój nowy numer.
-Kocham Cię Alex. Tęskniłam – powiedziała Vic i przytuliła Lex.
*
Gadałyśmy z Alex już prawie 5 godzin gdy nagle do Sali wszedł lekarz i powiedział, że moje wyniki są już dobre i jutro dostanę wypis. Ucieszyłam się i od razu umówiłyśmy się z Lex na zakupy jutro.
Było już grubo po 21 więc Alex musiała już iść do domu, ale obiecała, że przyjdzie po mnie jutro.
No cóż…. o nie . Znów przyszła pielęgniarka żeby zmierzyć mi temperaturę i pobrać próbkę krwi do kolejnych badań.
Okej no to dobranoc Mordeczko.
Kolorowych snów.
Ps.Ciągle czekam na spotkanie mojego zielonookiego Anioła z damskiej toalety!


xoxo Vicky

6 komentarzy:

  1. Chyba niebieskookiego , ale okej , pomińmy to xd . Zapowiada się.. Łaał . *o* Tylko daj bohaterów :3 I jakiś taki pusty ten blog . xd Ale opowiadanie świetne . U mnie też powinien pojawić się nowy, dzisiaj :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yym. jeśli chodzi o "pustość " pracuję nad tym. a co do zielonookiego anioła to chodzi o to że jest zielonooki a nie niebieskooki :D

      Usuń
    2. a no i bohaterowie dodani ;)

      Usuń
  2. Świetny .
    Czekam na następny.
    Mam nadzieję ,że będzie trochę ciekawszy niż ten :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie. Tylko to pierwszy rozdział więc musiałam trochę poprzynudzać. xD

      Usuń
  3. Ale ja ci zazdroszczę talentu. Pierwszy rozdział, a ja już ryczę.

    OdpowiedzUsuń