-Jakiej znowu akcji ? -
zapytał lekko zdezorientowany Justin
-No jak to jakiej?! - Cody
podniósł głos o pół tonu- takiej, że jej
najukochańszy, najlepszy i wgl najwspanialszy brat zapomniał sobie o niej i
nawet nie złożył jej życzeń urodzinowych!
-Aha... to o tej akcji
mówisz. Więc Mils opowiadaj – mówiąc to poklepał miejsce obok siebie na
kanapie. Wiedziałam, że w tej sytuacji jestem zmuszona im to opowiedzieć. W
sumie to teraz oni są moimi najlepszymi przyjaciółmi – jedynymi
przyjaciółmi.
-Wiecie co? Nie ma co
opowiadać. Wszystkie istotne rzeczy już wiecie. - powiedziałam po czym wstałam
i udałam się w kierunku kuchni – to co ? Macie na coś ochotę? Może popcorn?
-Jasne – powiedział cicho
Jus.
-W takim razie ja udaję
się do kuchni a wy znajdźcie jakiś fajny film. Tylko błagam nie o miłości. - chłopaki słysząc moją prośbę wybuchnęli
śmiechem. Ja z lekkim grymasem na twarzy weszłam do kuchni i zaczęłam
poszukiwania popcornu. Gdy wszystko już przygotowałam tj. popcorn i napoje
wróciłam do pokoju gdzie toczyła się zażarta kłótnia o to jaki film będziemy
oglądać.
-KRÓL LEW ! - krzyczał
Cody
-PARANORMAL ACTIVITY –
Justin starał się go przekonać krzykiem
-DOŚĆ TEGO DO KURWY NĘDZY
! OGLĄDAMY TOY STORY I ŻADNEGO "ALE". A JAK SIĘ COŚ NIE PODOBA TO
WYPIERDALAĆ. - obydwoje zamilkli i spojrzeli w moją stronę. Na twarzach mieli
wypisany strach i zaskoczenie. Po chwili w trójkę leżeliśmy na podłodze
turlając się ze śmiechu.
-Hahahaha... Miley...
hahahaha.... jakbyś widziała.... hahahaha... swoją minę... hahahaha... no nie
mogę .... hahahaha – chłopaki starali się mi to opowiedzieć ale nie wychodziło
im to przez ciągłe napady śmiechu.
-Dobra spokój. Teraz już
serio. Załączcie Toy Story a ja w tym czasie udam się do toalety. -
powiedziałam gdy tylko się troszkę ogarnęłam. Wstałam z podłogi i ruszyłam w
stronę łazienki. Myjąc ręce co jakiś czas słyszałam stłumione chichoty. Jak
zawsze przy wychodzeniu z wc musiałam walnąć małym palcem o szafkę.
-Kurwa. - wysyczałam przez
zaciśnięte zęby i pokuśtykałam do chłopaków, którzy gdy tylko mnie zobaczyli, wybuchnęli
śmiechem. - No bardzo śmieszne. - powiedziałam naburmuszona.
-Oj Mils, spokojnie to tylko
żarty – starał się załagodzić jakoś sytuację Cody. Prawie mu się to udało gdyby
nie jego nieogarnięty atak śmiechu. Nagle zabrzęczał dzwonek do drzwi.
-Tak, tak. Wy się tu
pośmiejcie a ja idę zobaczyć kogo niesie. - powiedziałam i rzuciłam poduszką w
Justina.
-Ej! A to za co? - zapytał
zbulwersowany
-Za grzech Jus –
powiedziałam i zaśmiałam się. Uśmiechnięta od ucha do ucha otworzyłam drzwi.
Doznałam szoku. Zobaczyłam go we własnej osobie z tym jego bezczelnymi
uśmieszkiem. Mało tego przywiózł ze sobą tych swoich koleżków.
-Cześć siostra! - rzucił
się na mnie Lou
-Co ty tu robisz?
-zapytałam patrząc mu prosto w oczy – co oni tu robią? - popatrzyłam na resztę
zespołu. Gdybym była normalna to pewnie już dawno dostałabym orgazmu a tu nic!
Jedyne co do nich czuję to odrazę.
-Tak ja też się cieszę, że
cię widzę! To co może wpuścisz nas do środka?
-Ym no taa. NIE! -
zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Jestem strasznie chamska. Po chwili
otworzyłam drzwi napotykając wzrok
piątki zdezorientowanych chłopaków. -Hahahahahahhaha- dostaję niekontrolowanego
napadu śmiechu. - Wchodźcie. - powiedziałam i ciągle śmiejąc się poszłam do
salonu zostawiając całe One Direction zdezorientowanych przed drzwiami.
-Louis przyjechał –
szepnęłam Cody'emu na ucho.
-Będzie dobrze Mała –
powiedział przytulając mnie
-Ej! Co tu się wyrabia?
Nie było mnie chwilkę a tu już jakieś romansiki? - uśmiechał się Lou.
-Chwilkę?! Jaja sobie
robisz? Jakie romansiki?! Jesteś pojebany Lou. Ogarnij się. - rzuciłam lekko
wkurzona. Po chwili rozejrzałam się po domu. Lou i chyba Liam oglądali z ze
mną, Cody'm i Justinem Toy Story. Tleniony blondyn wyjadał mi zapasy z lodówki,
chłopak o kruczoczarnych włosach postawionych na żel przeglądał się w lusterku,
a koleś w loczkach w drugim lustrze starał się chyba sam poderwać. Jeśli dobrze
pamiętam miał on na imię Harry. O Boże on puszcza oczka sam sobie. - Albo wiesz
co Lou? Lepiej ich ogarnij. -po jakiś 20 minutach wszyscy siedzieli w salonie
oglądając w ciszy film. Gdy bajka się skończyła ja z Cody'm zaczęliśmy ogarniać salon. Zauważyłam, że Lou ciągle
mnie obserwował tak samo jak reszta jego zespołu.
-Czy mam coś na czole, że
tak mnie obserwujecie?! - nie wytrzymałam i w końcu zapytałam
-Wiesz co? Jesteś inna niż
opowiadał nam Lou. Wyobrażałem sobie Cię jako MEGA energiczną dziewczynę, która
ciągle gada itp. - powiedział Harry
-Ludzie się zmieniają. –
krótko odpowiedziałam
-Aż tak diametralnie? Nie
wierzę! – pociągną temat kędzierzawy
-Co ty możesz o mnie
wiedzieć, że z taką pewnością w głosie stwierdzasz, że się diametralnie zmieniłam.
Gościu ty mnie widzisz pierwszy raz w swoim marnym życiu!- emocje mnie poniosły
-Oho, Miley wraca –
zaśmiał się Cody
-O zamknij się! – przerwał
mu bezczelnie Louis- wracając do tematu. Zmieniłaś się Mils, nie poznaję cię!
Gdzie się podziała moja kochana siostrzyczka?
-Poszła w chuj! – walnęłam
długo nie myśląc, co spowodowało nagły atak śmiechu u wszystkich oprócz mnie i Lou.
- Miley ! Od kiedy
przeklinasz?! – wyraźnie zaskoczyłam Louisa
- Gdybyś z nią częściej
rozmawiał to byś wiedział.- dorzucił swoje 5 groszy Jus. Nagle zadzwonił mój
telefon. Po całym domu rozniosła się melodia mojego dzwonka Danza Kuduro. Gdy
tylko ją usłyszałam ruszyłam na poszukiwanie telefonu.
-Tu cię mam !-
powiedziałam do sprzętu. Po chwili zrobiłam oczy wielkości 5-cio złotówek.
Dzwoniła Julia. –Ha-alo? – powiedziałam lekko się jąkając
-No cześć… wybacz, że
przeszkadzam. Wiem, że pewnie masz coś lepszego do roboty niż słuchanie mojej
głupiej gadki, ale chciałam Ci złożyć życzenia urodzinowe. Od zawsze
planowałyśmy jak je wspólnie spędzimy, ale sprawy potoczyły się tak a nie
inaczej więc… DUŻO ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, POMYŚLNOŚCI, MEGS DUŻO SEXU i czego
sobie jeszcze życzysz – powiedziała prawie jednym tchem
- Łał. Nie spodziewałam
się, że będziesz pamiętała o moich urodzinach. Szczerze mówiąc to nie sądziłam,
że ktokolwiek prócz mnie będzie o nich pamiętał. Zaskoczyłaś mnie strasznie !
Btw co tam u cb? Jak tam życie w Londynie? Dzieje się coś ciekawego?- widziałam
zaskoczenie na twarzach Cody’ego i Justina oraz zakłopotanie na twarzy Lou.
Usiadłam na kanapie i słuchałam co ma mi do powiedzenia moja (ex?)najlepsza
przyjaciółka.
-Jak mogłam zapomnieć?
Byłaś… a raczej wciąż jesteś moją najlepszą przyjaciółką. A Louis? Przecież on
nigdy nie zapominał o twoich urodzinach! To on zawsze pierwszy składał Ci
życzenia! A Londynie nudno bez ciebie. Nie mam co robić. Matt się do mnie
przystawiał ale go delikatnie spławiłam. Pojutrze lecę do NY do mojej kuzynki
Tashy. Pamiętasz ją? Ona bardzo Cię lubiła. – opowiadała Julia.
- Oł. Kochana czasy się
zmieniają…. Ludzie się zmieniają. – zauważyłam, że ostatnio bardzo często
używam tego stwierdzenia- Niestety muszę Cię zasmucić i zdziwić, że on jednak
zapomniał. No ale cóż. Dobrze zrobiłaś, że go spławiłaś! A skoro przyjeżdżasz
do NY to może wpadniesz też do mnie? Na kawę, na dzień, na zawsze? – tym stwierdzeniem
wzbudziłam jeszcze większe zainteresowanie chłopaków i doprowadziłam Julię do
śmiechu
- Ym..? Jak to „na zawsze”?
Chyba nie ogarniam?- słyszałam, że ciągle chichocze pod nosem
-No wiesz w sumie to ja i
tak się wyprowadzam w przyszłym tygodniu- tu oczy wszystkich skierowały się w
moją stronę- do nowego mieszkania i nie chciałabym mieszkać w nim sama więc
może znajdzie się w nim miejsce dla ciebie! Co ty na to? Hmm? – powiedziałam z
nadzieją w głosie. Czułam, że wszystko się jakoś ułoży.
-Wiesz co? W sumie to nie
głupi pomysł. Bo ja i tak nie mam tu co robić. Indywidualny tok nauczania
miałam i skończyłam go już. Czemu nie? – powiedziała radośnie – ale jest mały
problem…
-Jaki problem? Rodzice? –
zapytałam
-Nie rodzice tylko kasa.
Nie stać mnie żeby kupić to mieszkanie z tobą na pół. – powiedziała zawiedziona
-Ale Julia… to mieszkanie
jest już kupione i opłacone a nie mieszkam w nim tylko dlatego, że trwa w nim
teraz remont. – ulżyło mi – więc kiedy mogę się Ciebie spodziewać u mnie?
-W takim razie ja planuję
być u Tashy ok. tygodnia więc mniej więcej 23 powinnam się pojawić. Tylko
będziemy musiały zostać w kontakcie bo ja nie do końca ogarniam to całe NY. –
powiedziała Julia nie całkiem pewna swoich słów.
- No jasne . We’ll be in
touch*. Ciao –rozłączyłam się.- No co
się tak gapicie wszyscy? Nie widzieliście telefonu czy kogoś kto przez niego
rozmawia?!
-Miley? Czy to była ta
osoba, o której ja myślę, że to była? – zapytał Cody
-w sensie Julia? Tak to
była ona. Wprowadza się do mnie.
-Nigdy nie zrozumiem
kobiet – podsumował krótko Justin
-Biedaku – zaśmiałam się-
To co może jeszcze jakiś film obejrzymy?
_________________________
*-będziemy w kontakcie
Czasem będę dodawała
angielskie zdania, które brzmią lepiej po angielsku niż po polsku :D
I tak tak. W końcu się
zebrałam za napisanie go. Miało być troszkę inaczej no ale wyszło jakoś tak…
dziwnie? No nic to.
w zakładce " I won't let you go" pojawił się soundtrack. tekst muzyki nie odpowiada treści opowiadania
Bajo
Xoxo W.