tag:blogger.com,1999:blog-66351373699309548132023-11-16T09:18:38.155-08:00♥ labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-35056440946886748212013-06-07T11:52:00.000-07:002013-06-07T11:52:03.018-07:00?Dziewczyny ! Przepraszam ale chyba się poddaje ! nie dam rady napisać NIC w najbliższym czasie i nawet jakbym znalazła trochę czasu to nawet nie mam na to ochoty. Nie potrafię sklecić dwóch zdań. Otwieram worda i patrzę pusto w to co już wcześniej napisałam nie wiedząc co dalej. NIE MAM POMYSŁÓW co dalej. miałam (i mam dalej) pewną koncepcję jednak nie potrafię przelać słów na papier. nie znajduję odpowiednich słów. jednak mam nadzieję, że do wakacji moje chęci i wena wrócą po DŁUGIEJ nieobecności. Nie chcę pisać nic na siłę bo nie daje mi to satysfakcji. Przepraszam !<br /><br /><br />Do napisania? <br /><br />W. xxlabilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-1822660010608370212013-05-07T13:20:00.003-07:002013-05-07T13:34:03.390-07:00Fragment rozdziału 3 :)<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">"<i>Co
się tyczy chłopaków, są to najbardziej nieogarnięci ludzie jakich w życiu
spotkałam. Dosłownie. Ale najbardziej działa mi na nerwy Styles tym swoim super
sexownym spojrzeniem w stylu „kocie, podniecam cie?”. Jebnąć takiemu to mało.
Flirciarz zasrany. O czym to ja? A no tak. Niall ciągle je, Zayn’owi wystarczą do szczęścia lusterko i żel do
włosów. Liam jest zdecydowanie najodpowiedzialniejszy a Lou… Lou to jest mój
kochany braciszek, który NIGDY nie dorośnie.<br />Wow. Byłam w szoku GWIAZDOR Harry zadeklarował się że zniesie
moją walizkę. W połowie drogi widziałam, że zdecydowanie żałuje swojego
gentelmeńskiego zachowania. Starałam się zachować poważną twarz jednak -
patrząc na Stylesa, który męczy się z moją walizką na schodach i szepce pod
nosem niezliczone przekleństwa – było to dość trudne.</i> "</span>labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-81146712097079336632013-03-29T07:20:00.001-07:002013-07-24T04:28:42.964-07:00Chapter 2<br />
<div class="MsoNormal">
W mieszkaniu nastała cisza, której nikt nie potrafił
przerwać. Całe 1D wpatrywało się we mnie co powodowało dziwne uczucie, którego
chciałam się jak najszybciej pozbyć.<br />
-Chyba sobie za długo nie pomieszkasz w tym nowym domku- powiedział w końcu uśmiechnięty
od ucha do ucha Lou.<br />
-Co masz na myśli? – nie bardzo go rozumiałam – i czemu się szczerzysz jak
głupi do sera?<br />
-Słoneczko ty moje kochane! – zaczął powoli Louis<br />
-Słoneczko? Serio? – Justin nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem <br />
-Zamilcz Jus! – skarcił go Cody<br />
-Dziękuje! – zwrócił się do Codsa – a więc jak już wcześniej zacząłem Słoneczko
ty moje kochane ja i mój Dream team zabieramy Cię w naszą pierwszą trasę
koncertową po Wielkiej Brytanii – powiedział po czym się do mnie przytulił. <br />
-Co kurwa robicie? – odepchnęłam go od siebie i rzuciłam pełne nienawiści
spojrzenie.<br />
-Siostrzyczko! Chcę Ci się zrekompensować moją długą nieobecnością no i jeszcze
potrzebujemy jakiegoś damskiego wokalu! – mówił jak najęty i ciągle się
uśmiechał.<br />
-LOUSIE WILLIAMIE TOMLINSON czy ciebie już do końca pojebało? – zaczęłam lekko
poirytowana – nie dość, że pojawiasz się po długiej nieobecności jak gdyby
nigdy nic, wchodzisz do mojego mieszkania ze swoimi koleżkami, psujesz mi
spotkanie z przyjaciółmi to jeszcze chcesz żebym olała moją najlepszą
przyjaciółkę a nawet żebym olała wszystko co tutaj mam i pojechała w trasę
koncertową z jakimiś obcymi facetami! To chyba lekka przesada!<br />
-Aaa no tak… jeśli chodzi o Julię to ona też może z nami jechać! W sumie ona
też ma ładny głos i mogła by z tobą śpiewać! – rzucił długo nie myśląc Lou<br />
- TY JESTEŚ KURWA JEBNIĘTY! Lecz się póki czas! Czy ty kurwa serio myślisz, że
ja to wszystko rzucę i pojadę z tobą w jakąś śmieszną trasę?! – nie wytrzymałam
i dosłownie wybuchłam.<br />
-Louis wiedziałem, że ty jej to źle przekażesz i nie pokażesz żadnych plusów
wyjazdu! – powiedział Harry z litościwym uśmieszkiem. Po chwili odwrócił się w
moją stronę – Kochanieńka<br />
-TYLKO NIE KOCHANIEŃKA TY PUDLU JEDEN!- już nie wytrzymywałam ich arogancji<br />
- Oj ciężko będzie – zaśmiał się Zayn<br />
-Uraziłaś mnie ale to nic. Będę kontynuował swoją wypowiedź tak jakbyś mi wcale
nie przerwała. Więc spójrz na to tak darmowe wejścia na koncert najbardziej
pożądanych facetów na świecie, dostaniesz naszą płytę z autografem od każdego a
ode mnie nawet specjalna dedykacja – tu puścił mi oczko - i najważniejsze przez ok. 6 miesiące będziesz miała możliwość
spotykać się z najprzystojniejszym facetem na ziemi…<br />
- A kogo masz na myśli mówiąc o tym najprzystojniejszym facecie? Macie jakiegoś
tajnego 6 członka zespołu, o którym nie mam pojęcia? – Jus i Cody bardzo mocno
starali się nie roześmiać. <br />
-Żartujesz sobie dziewczyno? Chyba już najwyższy czas zainwestować w okulary!
Chyba wiadome, że chodzi o mnie? – naburmuszył się kędzierzawy <br />
- Widzę, że żart się was dzisiaj trzyma. Zawsze jesteście tacy dowcipni? Serio
dzisiaj udało się wam mnie wkręcić. A ten tekst o największym przystojniaku!
Sama bym na to nie wpadła.- zaśmiałam się sztucznie – a teraz tak serio. Ktoś
jest głodny? Zjadłabym budyń. – już miałam iść do kuchni gdy ktoś złapał mnie
za rękę. Okazało się, że to Zayn. Na siłę posadził mnie na kanapie i spojrzał
na mnie mega poważnie.<br />
-Nie wiem co się dzieje w tej twojej ślicznej główce. Nie interesuje mnie to,
ale mogłabyś okazać trochę szacunku dla moich przyjaciół! Powinnaś się cieszyć,
że Louis cię wcześniej poinformował o tym wyjeździe! Więc jedziesz czy ci się
to podoba czy nie ! Nie masz innego wyjścia! A teraz grzecznie wstaniesz,
przeprosisz Lou i Hazzę a potem grzecznie pójdziesz się uczyć naszych piosenek
do występu! – gdy skończył puścił mnie a ja długo nie myśląc walnęłam mu z
liścia.<br />
-Nie masz żadnego prawa do mnie tak mówić! Nie mam zamiaru nikogo przepraszać
za swoje myśli! Nie mam również zamiaru jechać z wami w tą jebaną trasę! –już
miałam wyjść z salonu ale jednak stwierdziłam, że muszę coś dodać – No i
jeszcze nie życzę sobie żebyś mówił do mnie takim tonem i mi rozkazywał!
Zrozumiałeś chłopcze? – prawie wysyczałam ostatnie zdania. Po skończonej
wymianie zdań poszłam do kuchni.<br />
-Brawo Zayn – warknął Lou. Po chwili wszedł do kuchni i cicho zaczął mówić. –
Mils przepraszam za niego! Nie wiedziałem, że wyjedzie z takimi tekstami. <br />
-Spoko Lou. Po sprawie.- poklepałam go po ramieniu, mimo że ciągle byłam
wściekła- Chcesz budyń?<br />
- Serio już po sprawie? Pojedziesz w trasę? I tak chce budyń ale waniliowy.<br />
- Ej powiedziałam tylko, że już po sprawie a nie że gdziekolwiek jadę! Nie mam
ochoty gdziekolwiek jechać z nimi! <br />
-Oj no weź! Miley. Zrozum ktoś musi nam pomóc! Proszę! – zrobił minę kota ze
Shreka, bo wiedział że to zawsze na mnie działa<br />
-Lou! Nie nalegaj! – starałam się być nieugięta.<br />
-To chociaż obiecaj, że to przemyślisz!<br />
-Nawet jeśli bym się zgodziła to przecież jest jeszcze Julia, z którą nie
pójdzie Ci tak łatwo.- trafiłam w 10.<br />
-A czy jak uda mi się ją przekonać to pojedziesz z nami? <br />
-Dobra. Umowa stoi! – teraz cała nadzieja w Julii, że jednak się nie zgodzi!<br />
-W takim razie daj mi do niej numer! Załatwimy to od razu!- znów uśmiechnął się
Lou.<br />
-Masz. – podałam mu telefon z wybranym numerem do Julii.<br />
-Cześć Julia! -powiedział radośnie Lou. –
Jak to nie wiesz kto mówi… - lekko naburmuszył się - no Lou! – z telefony zaczęły dobiegać
lekkie krzyki – Ej no Julia! To nie tak, że ja ją zostawiłem. – chwila krzyków.
– no dobra jednak zostawiłem - opuścił
głowę.- Ale na swoją obronę mam to, że teraz chce się jej zrekompensować
zabraniem jej w trasę! – Lou ze skupieniem słuchał słów dziewczyny- no wiem, że
przyjeżdżasz… dlatego ciebie też zabieramy – cisza- tak. Powiedziała, że jeśli
ty się zgodzisz to jedzie. – Lou zaczął chodzić w kółko po kuchni. – Aaaaaa!
JULIA! KOCHAM CIĘ NORMALNIE! DZIEWCZYNO JESTEŚ WIELKA! DO ZOBACZENIA! - krzyczał podekscytowany<br />
-kurwa – przeklęłam pod nosem. Zgodziła się. Ostatni argument upadł. Zawsze
jeszcze mogę zacząć symulować jakąś chorobę. Nie. Lou w to nie uwierzy. Zbyt
długo nie zna. <br />
-CHŁOPAKI – marchewkowy biegał po całym domu jak szalony. Widząc to
przypomniały mi się stare dobre czasy. – MILEY I JULIA JADĄ Z NAMI W
TRASE!!!!!! <br />
-Jak to zrobiłeś? – chłopaki nie chcieli uwierzyć w to co słyszą.<br />
-Co on zrobił, że się zgodziłaś? – zapytał Cody, który znalazł się koło mnie
nie wiadomo kiedy. <br />
- Zaczęło się od jego miny kota a potem jeszcze telefon do Julii, która się
zgodziła na wyjazd. CODY! Czemu ona się zgodziła? Szok. Przecież ja tam
zwariuję. Pół roku bez was?! No weź ! – mało brakło a bym się popłakała.
Cody złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Staliśmy tak wtuleni w siebie
aż nagle usłyszeliśmy jakieś chrząknięcie za nami. To Louis patrzy na nas tym
swoim wściekłym wzrokiem z serii „gdyby wzrok mógł zabijać”.<br />
-Mils nie będzie tak źle. Będziecie mieć przerwy. A z resztą ja też jadę w tą
trasę i będę grał jako support. – powiedział uśmiechnięty<br />
- I MÓWISZ MI TO DOPIERO TERAZ?! Jesteś okrutny – Cody wybuchnął śmiechem a
Louis dalej stał koło nas z tą swoją miną.<br />
- Okej ferajna. Chyba już czas zjeść kolację?
- zapytałam jak gdyby nigdy nic. – to co? Może pizza? Co wy na to?<br />
-Mi się podoba ten pomysł. – powiedział Harry patrząc prosto w moje oczy. Jego
szmaragdowe oczy idealnie pasowały do loczków. <br />
- Lou wyciągaj telefon i zamawiaj! <br />
Po godzinie przyjechały 4 pizze, które jedliśmy opowiadając sobie śmieszne historie.
Polubiłam chłopaków. Może ta trasa to nie taki zły pomysł?<br />
___________________<br />
Przepraszam, że zajęło mi to tyle czasu ale musiałam zakończyć opowiadanie na Pingerze. Teraz praca nad "I won't let you go" rusza pełną parą! Do napisania :)<br />
<br />
xoxo W.<o:p></o:p></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-90583976249445968822013-02-11T04:14:00.002-08:002013-07-24T04:06:30.885-07:00Chapter 1<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="Standard">
-Jakiej znowu akcji ? -
zapytał lekko zdezorientowany Justin<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-No jak to jakiej?! - Cody
podniósł głos o pół tonu- takiej, że jej
najukochańszy, najlepszy i wgl najwspanialszy brat zapomniał sobie o niej i
nawet nie złożył jej życzeń urodzinowych!<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Aha... to o tej akcji
mówisz. Więc Mils opowiadaj – mówiąc to poklepał miejsce obok siebie na
kanapie. Wiedziałam, że w tej sytuacji jestem zmuszona im to opowiedzieć. W
sumie to teraz oni są moimi najlepszymi przyjaciółmi – <i>jedynymi
przyjaciółmi.</i><o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Wiecie co? Nie ma co
opowiadać. Wszystkie istotne rzeczy już wiecie. - powiedziałam po czym wstałam
i udałam się w kierunku kuchni – to co ? Macie na coś ochotę? Może popcorn?<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Jasne – powiedział cicho
Jus.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-W takim razie ja udaję
się do kuchni a wy znajdźcie jakiś fajny film. Tylko błagam nie o miłości. - chłopaki słysząc moją prośbę wybuchnęli
śmiechem. Ja z lekkim grymasem na twarzy weszłam do kuchni i zaczęłam
poszukiwania popcornu. Gdy wszystko już przygotowałam tj. popcorn i napoje
wróciłam do pokoju gdzie toczyła się zażarta kłótnia o to jaki film będziemy
oglądać.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-KRÓL LEW ! - krzyczał
Cody<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-PARANORMAL ACTIVITY –
Justin starał się go przekonać krzykiem<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-DOŚĆ TEGO DO KURWY NĘDZY
! OGLĄDAMY TOY STORY I ŻADNEGO "ALE". A JAK SIĘ COŚ NIE PODOBA TO
WYPIERDALAĆ. - obydwoje zamilkli i spojrzeli w moją stronę. Na twarzach mieli
wypisany strach i zaskoczenie. Po chwili w trójkę leżeliśmy na podłodze
turlając się ze śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Hahahaha... Miley...
hahahaha.... jakbyś widziała.... hahahaha... swoją minę... hahahaha... no nie
mogę .... hahahaha – chłopaki starali się mi to opowiedzieć ale nie wychodziło
im to przez ciągłe napady śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Dobra spokój. Teraz już
serio. Załączcie Toy Story a ja w tym czasie udam się do toalety. -
powiedziałam gdy tylko się troszkę ogarnęłam. Wstałam z podłogi i ruszyłam w
stronę łazienki. Myjąc ręce co jakiś czas słyszałam stłumione chichoty. Jak
zawsze przy wychodzeniu z wc musiałam walnąć małym palcem o szafkę.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Kurwa. - wysyczałam przez
zaciśnięte zęby i pokuśtykałam do chłopaków, którzy gdy tylko mnie zobaczyli, wybuchnęli
śmiechem. - No bardzo śmieszne. - powiedziałam naburmuszona.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Oj Mils, spokojnie to tylko
żarty – starał się załagodzić jakoś sytuację Cody. Prawie mu się to udało gdyby
nie jego nieogarnięty atak śmiechu. Nagle zabrzęczał dzwonek do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Tak, tak. Wy się tu
pośmiejcie a ja idę zobaczyć kogo niesie. - powiedziałam i rzuciłam poduszką w
Justina.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Ej! A to za co? - zapytał
zbulwersowany<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Za grzech Jus –
powiedziałam i zaśmiałam się. Uśmiechnięta od ucha do ucha otworzyłam drzwi.
Doznałam szoku. Zobaczyłam go we własnej osobie z tym jego bezczelnymi
uśmieszkiem. Mało tego przywiózł ze sobą tych swoich koleżków.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Cześć siostra! - rzucił
się na mnie Lou<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Co ty tu robisz?
-zapytałam patrząc mu prosto w oczy – co oni tu robią? - popatrzyłam na resztę
zespołu. Gdybym była normalna to pewnie już dawno dostałabym orgazmu a tu nic!
Jedyne co do nich czuję to odrazę.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Tak ja też się cieszę, że
cię widzę! To co może wpuścisz nas do środka?<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Ym no taa. NIE! -
zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Jestem strasznie chamska. Po chwili
otworzyłam drzwi napotykając wzrok
piątki zdezorientowanych chłopaków. -Hahahahahahhaha- dostaję niekontrolowanego
napadu śmiechu. - Wchodźcie. - powiedziałam i ciągle śmiejąc się poszłam do
salonu zostawiając całe One Direction zdezorientowanych przed drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Louis przyjechał –
szepnęłam Cody'emu na ucho.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Będzie dobrze Mała –
powiedział przytulając mnie<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Ej! Co tu się wyrabia?
Nie było mnie chwilkę a tu już jakieś romansiki? - uśmiechał się Lou.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Chwilkę?! Jaja sobie
robisz? Jakie romansiki?! Jesteś pojebany Lou. Ogarnij się. - rzuciłam lekko
wkurzona. Po chwili rozejrzałam się po domu. Lou i chyba Liam oglądali z ze
mną, Cody'm i Justinem Toy Story. Tleniony blondyn wyjadał mi zapasy z lodówki,
chłopak o kruczoczarnych włosach postawionych na żel przeglądał się w lusterku,
a koleś w loczkach w drugim lustrze starał się chyba sam poderwać. Jeśli dobrze
pamiętam miał on na imię Harry. O Boże on puszcza oczka sam sobie. - Albo wiesz
co Lou? Lepiej ich ogarnij. -po jakiś 20 minutach wszyscy siedzieli w salonie
oglądając w ciszy film. Gdy bajka się skończyła ja z Cody'm zaczęliśmy ogarniać salon. Zauważyłam, że Lou ciągle
mnie obserwował tak samo jak reszta jego zespołu.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Czy mam coś na czole, że
tak mnie obserwujecie?! - nie wytrzymałam i w końcu zapytałam<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Wiesz co? Jesteś inna niż
opowiadał nam Lou. Wyobrażałem sobie Cię jako MEGA energiczną dziewczynę, która
ciągle gada itp. - powiedział Harry<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Ludzie się zmieniają. –
krótko odpowiedziałam<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Aż tak diametralnie? Nie
wierzę! – pociągną temat kędzierzawy<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Co ty możesz o mnie
wiedzieć, że z taką pewnością w głosie stwierdzasz, że się diametralnie zmieniłam.
Gościu ty mnie widzisz pierwszy raz w swoim marnym życiu!- emocje mnie poniosły<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Oho, Miley wraca –
zaśmiał się Cody<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-O zamknij się! – przerwał
mu bezczelnie Louis- wracając do tematu. Zmieniłaś się Mils, nie poznaję cię!
Gdzie się podziała moja kochana siostrzyczka?<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Poszła w chuj! – walnęłam
długo nie myśląc, co spowodowało nagły atak śmiechu u wszystkich oprócz mnie i Lou.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- Miley ! Od kiedy
przeklinasz?! – wyraźnie zaskoczyłam Louisa<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- Gdybyś z nią częściej
rozmawiał to byś wiedział.- dorzucił swoje 5 groszy Jus. Nagle zadzwonił mój
telefon. Po całym domu rozniosła się melodia mojego dzwonka Danza Kuduro. Gdy
tylko ją usłyszałam ruszyłam na poszukiwanie telefonu. <o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Tu cię mam !-
powiedziałam do sprzętu. Po chwili zrobiłam oczy wielkości 5-cio złotówek.
Dzwoniła Julia. –Ha-alo? – powiedziałam lekko się jąkając<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-No cześć… wybacz, że
przeszkadzam. Wiem, że pewnie masz coś lepszego do roboty niż słuchanie mojej
głupiej gadki, ale chciałam Ci złożyć życzenia urodzinowe. Od zawsze
planowałyśmy jak je wspólnie spędzimy, ale sprawy potoczyły się tak a nie
inaczej więc… DUŻO ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, POMYŚLNOŚCI, MEGS DUŻO SEXU i czego
sobie jeszcze życzysz – powiedziała prawie jednym tchem<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- Łał. Nie spodziewałam
się, że będziesz pamiętała o moich urodzinach. Szczerze mówiąc to nie sądziłam,
że ktokolwiek prócz mnie będzie o nich pamiętał. Zaskoczyłaś mnie strasznie !
Btw co tam u cb? Jak tam życie w Londynie? Dzieje się coś ciekawego?- widziałam
zaskoczenie na twarzach Cody’ego i Justina oraz zakłopotanie na twarzy Lou.
Usiadłam na kanapie i słuchałam co ma mi do powiedzenia moja (ex?)najlepsza
przyjaciółka.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Jak mogłam zapomnieć?
Byłaś… a raczej wciąż jesteś moją najlepszą przyjaciółką. A Louis? Przecież on
nigdy nie zapominał o twoich urodzinach! To on zawsze pierwszy składał Ci
życzenia! A Londynie nudno bez ciebie. Nie mam co robić. Matt się do mnie
przystawiał ale go delikatnie spławiłam. Pojutrze lecę do NY do mojej kuzynki
Tashy. Pamiętasz ją? Ona bardzo Cię lubiła. – opowiadała Julia.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- Oł. Kochana czasy się
zmieniają…. Ludzie się zmieniają. – zauważyłam, że ostatnio bardzo często
używam tego stwierdzenia- Niestety muszę Cię zasmucić i zdziwić, że on jednak
zapomniał. No ale cóż. Dobrze zrobiłaś, że go spławiłaś! A skoro przyjeżdżasz
do NY to może wpadniesz też do mnie? Na kawę, na dzień, na zawsze? – tym stwierdzeniem
wzbudziłam jeszcze większe zainteresowanie chłopaków i doprowadziłam Julię do
śmiechu<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- Ym..? Jak to „na zawsze”?
Chyba nie ogarniam?- słyszałam, że ciągle chichocze pod nosem<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-No wiesz w sumie to ja i
tak się wyprowadzam w przyszłym tygodniu- tu oczy wszystkich skierowały się w
moją stronę- do nowego mieszkania i nie chciałabym mieszkać w nim sama więc
może znajdzie się w nim miejsce dla ciebie! Co ty na to? Hmm? – powiedziałam z
nadzieją w głosie. Czułam, że wszystko się jakoś ułoży.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Wiesz co? W sumie to nie
głupi pomysł. Bo ja i tak nie mam tu co robić. Indywidualny tok nauczania
miałam i skończyłam go już. Czemu nie? – powiedziała radośnie – ale jest mały
problem…<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Jaki problem? Rodzice? –
zapytałam<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Nie rodzice tylko kasa.
Nie stać mnie żeby kupić to mieszkanie z tobą na pół. – powiedziała zawiedziona<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Ale Julia… to mieszkanie
jest już kupione i opłacone a nie mieszkam w nim tylko dlatego, że trwa w nim
teraz remont. – ulżyło mi – więc kiedy mogę się Ciebie spodziewać u mnie? <o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-W takim razie ja planuję
być u Tashy ok. tygodnia więc mniej więcej 23 powinnam się pojawić. Tylko
będziemy musiały zostać w kontakcie bo ja nie do końca ogarniam to całe NY. –
powiedziała Julia nie całkiem pewna swoich słów.<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
- No jasne . We’ll be in
touch*. Ciao –rozłączyłam się.- No co
się tak gapicie wszyscy? Nie widzieliście telefonu czy kogoś kto przez niego
rozmawia?!<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Miley? Czy to była ta
osoba, o której ja myślę, że to była? – zapytał Cody<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-w sensie Julia? Tak to
była ona. Wprowadza się do mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Nigdy nie zrozumiem
kobiet – podsumował krótko Justin<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
-Biedaku – zaśmiałam się-
To co może jeszcze jakiś film obejrzymy? <o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
_________________________<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
*-będziemy w kontakcie<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
Czasem będę dodawała
angielskie zdania, które brzmią lepiej po angielsku niż po polsku :D<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
I tak tak. W końcu się
zebrałam za napisanie go. Miało być troszkę inaczej no ale wyszło jakoś tak…
dziwnie? No nic to.<o:p></o:p><br />
<strike>w zakładce " I won't let you go" pojawił się soundtrack. tekst muzyki nie odpowiada treści opowiadania </strike></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
Bajo<o:p></o:p></div>
<div class="Standard">
<br /></div>
<div class="Standard">
Xoxo W.<o:p></o:p></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-49717603275362177452013-02-10T07:18:00.000-08:002013-02-10T07:18:28.211-08:00Blogger mnie nienawidzi<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;">Rozdział 1 był już napisany ale blogger chyba mnie nienawidzi i nie wiedzieć czemu postanowił go nie udostępnić i USUNĄĆ. Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość bo nie wiem kiedy się zbiorę, żeby go znów napisać. Mam nadzieję, że zbiorę się i skończę go przed 21.02. Jak dotąd miałam MEGA motywację. Teraz to już sama nie wiem co i jak :)</span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;">Pozdrawiam,</span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;">W. Xx</span>labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-13490293507232049422013-01-27T06:01:00.000-08:002013-01-27T10:29:36.383-08:00Prolog<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
14.02 Wtorek<br />
Kolejny dzień, który
jestem zmuszona spędzić samotnie. Odkąd on wyjechał wszystko
zaczęło się walić. Przestaliśmy się widywać. Nasi rodzice
rozwiedli się. Musiałam wyprowadzić się z tatą do Nowego Jorku.
Moja najlepsza przyjaciółka się do mnie nie odzywa bo podobno
zaczęłam ją ignorować. Powoli zaczynam mieć tego wszystkiego
dosyć. Ja już psychicznie nie wytrzymuję. A on? Najzwyczajniej w
świecie to olewa - <i>olewa mnie</i>. Pierwszy raz od 16 lat
zapomniał o moich urodzinach. W sumie może zajęty jest
walentynkami? Właśnie. Na domiar złego mamy walentynki. Spędzam
je w samotności mimo, że dostałam słowo od Cody’ego i Justina,
że przyjdą do mnie i zrobimy sobie jakieś super kino. Nawet mój
ojciec wyszedł na jakąś randkę i nie złożył mi życzeń.
Odpływam w niepamięć. Kurwa. Jaka ja jestem żałosna. Siedzę
sama w domu, w walentynki, w starym dresie i jego bluzie, obżerając
się czekoladowymi lodami – <i>jego ulubionymi</i>. Dzwonek do
drzwi odrywa mnie z moich przemyśleń. Powolnym krokiem zmierzam w
stronę drzwi. Dzwonek daje ciągle o sobie znać co zaczyna mnie
irytować. <br />
-NO CHWILA! KLUCZ SIĘ ZACIĄŁ! TO ŻE BĘDZIESZ
DZWONIĆ WCALE MI NIE POMOŻE A WRĘCZ POGORSZY SYTUACJĘ!<br />
-Miley.
Otrząśnij się! Nie krzycz proszę! Słyszymy jeszcze! –
usłyszałam znajomy głos Cody’ego<br />
-Przepraszam. –
powiedziałam i dalej siłowałam się z kluczem wymyślając na
niego pod nosem.<br />
-Mils<czyt. Majls>. A próbowałaś kręcić
w drugą stronę? – tym razem usłyszałam głos Justina.<br />
-Bardzo
śmieszne Jus<czyt.dżas> . Serio. To jest po prostu jakaś
paranoja. Jakaś pierdolona klątwa. – nagle klucz przekręcił się
a ja ciągle napierając ciałem na drzwi wpadłam w objęcia Codsa <
czyt. Kodsa czy coś w tym stylu ;p> po czym wybuchnęliśmy
gromkim śmiechem.<br />
-Wchodźcie. –wskazałam chłopakom
drzwi<br />
-Słodko wyglądasz w tym dresie. – uśmiechnął się Jus
a jak zwykle zarumieniłam się. <br />
-Dobra nie czaruj mi tu Miley bo
ona musi nam opowiedzieć o tej całej akcji z Louisem! – Cody
przemówił a ja wiedziałam, że to mogą nie być najlepsze
walentynki w moim życiu.<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
_______________________</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
No to lecimy z tematem. Nie wiem kiedy dodam pierwszy rozdział. Teraz mam już mobilizację żeby go wgl napisać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
PS. Bohaterowie dostępni po wejściu w zakładkę "I won't let you go"</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Do napisania </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
xoxo W. </div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-71414918315765044772013-01-26T11:15:00.000-08:002013-01-28T07:38:19.711-08:00Bohaterowie "I won't let you go"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-gvW4uqBgiz4/UPwDqjcsjwI/AAAAAAAAAdw/emsz-PhrUk8/s1600/Rose.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://3.bp.blogspot.com/-gvW4uqBgiz4/UPwDqjcsjwI/AAAAAAAAAdw/emsz-PhrUk8/s320/Rose.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Julia McCartney (17l.)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-_dNhNp-Smrg/UPwDrkMEkxI/AAAAAAAAAd0/CRwiZw1YxmM/s1600/CodySimpson5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="http://3.bp.blogspot.com/-_dNhNp-Smrg/UPwDrkMEkxI/AAAAAAAAAd0/CRwiZw1YxmM/s320/CodySimpson5.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Cody Simpson (18l.)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-ncRlkIoaBn4/UPwDtRfWdgI/AAAAAAAAAeA/T_g73xwFACg/s1600/justin-bieber.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-ncRlkIoaBn4/UPwDtRfWdgI/AAAAAAAAAeA/T_g73xwFACg/s320/justin-bieber.jpg" width="269" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Justin Bieber (18l.)</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-DtyKKSI4SoE/UPwDzYDOpVI/AAAAAAAAAeI/JXBQJ8EX6UI/s1600/41b07dc0001757f14fbe887c.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-DtyKKSI4SoE/UPwDzYDOpVI/AAAAAAAAAeI/JXBQJ8EX6UI/s320/41b07dc0001757f14fbe887c.png" width="317" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Liam Payne (19l.) Zayn Malik (19l.) Niall Horan (19l.) Louis Tomlinson (20l.) Harry Styles (18l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ogólnie rzecz biorąc One Direction. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
oraz w roli głównej</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Miley Rose Tomlinson (17l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Miley od rozwodu swoich rodziców stała się zupełnie inną dziewczyną. Straciła kontakt z przyjaciółmi i z bratem. Jak potoczą się jej losy i czy da się jeszcze naprawić przeszłość? Tego dowiecie się czytając to opowiadanie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
____________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Informacje, które są dość ważne. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
-Miley przyjaźniła się z Justinem i Codym jeszcze nim zostali gwiazdami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
-Cody i Justin są przyjaciółmi od dawna, ale tylko w opowiadaniu</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
-Akcja opowiadania toczy się już po x-factorze ale jeszcze przed trasą koncertową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Daty będą WYMYŚLONE przeze mnie oraz nie mają NIC wspólnego z prawdą !</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Bohaterzy żyją w bardzo wyimaginowanym świecie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Akcja opowiadania w większości toczyła się będzie na początku w Londynie a później w NY </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
-Miley Rose Tomlinson NIE ISTNIEJE NAPRAWDĘ, tak samo jak i Julia McCartney. Są one wytworem mojej dziwnej wyobraźni</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Zdjęcie Miley celowo nie zostało tutaj dodane, by każdy z czytelników mógl ją sobie wyobrazić na swój sposób</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Cechy charakterów celowo nie były tutaj podane byście mogli poznawać ich stopniowo tak samo jak w prawdziwym świecie. Przecież gdy kogoś poznajecie to z reguły ta osoba nie ma gdzieś napisane "stracił rodziców w wypadku, jest wredny, nie ma przyjaciół". Prawda?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Charakter 1D będzie wymyślony przeze mnie. Najprawdopodobniej będzie troszeczke odbiegał od normalności co nie znaczy że zmienie go o 180°</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Rozdziały nie zawsze będą dodawane regularnie ze względu na moją naukę do egzaminu oraz częste braki weny</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
- Większość rozdziałów nie będzie idealnych, gdyż jestem tylko gimnazjalistą, która lubi pisać</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
xoxo W. </div>
<br />labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-42281470035584124342013-01-15T21:52:00.000-08:002013-01-15T21:52:26.514-08:00Szaleństwo<br />
Zgłosiłam bloga do konkursu :) chodzi tu o to by zdobyć nowych czytelników, którzy są MEGA ważni dla mnie :) mam nadzieję, że każdy kto wejdzie na tego bloga kliknie w link poniżej :)<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: x-large;"><a href="http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/goodnight-and-joy-be-with-you-all-,3xx,blog.html" target="_blank">http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/goodnight-and-joy-be-with-you-all-,3xx,blog.html</a></span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
xoxo V.labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-60928258405969541122013-01-15T05:51:00.001-08:002013-01-15T05:51:39.914-08:00WARTE MEGA UWAGI !NIEZWYKŁY pamiętnik! serio polecam BARDZO wszystkim. DOSŁOWNIE wszystkim osobom :)<br />
<b><a href="http://overthrow-me.blogspot.com/" target="_blank"><span style="color: black; font-size: large;">Falling down</span></a></b><br />
<br />
<br />
<br />
Jeśli chodzi o moje nowe opowiadanie to prolog napisałam już 2 miesiące temu ale ciągle nie mogę się zebrać na napisanie rozdziału pierwszego... może kiedyś się go doczekacie..<br />
<br />
xoxo V.labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-28087839433175338422012-11-26T07:03:00.003-08:002012-11-26T07:16:58.496-08:00Last chapter + epilog<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 36.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none; text-indent: -36.0pt;">
<span style="text-indent: -36pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=qC6peZfXdEI" target="_blank">Załącz zanim zaczniesz czytać</a></div>
*kilka miesięcy później*<br />
Zobaczyła
go z dziewczyną – <i style="text-indent: -36pt;">kolejną</i><span style="text-indent: -36pt;">. Serce
krajało się jej na drobniutkie kawałeczki i czuła, że jeśli zaraz </span><span style="text-indent: -36pt;">się nie odwróci to cały świat zobaczy jak cierpi –</span><i style="text-indent: -36pt;"> on zobaczy. </i><span style="text-indent: -36pt;">Jednak coś w środku jej mówiło, że to niemożliwe, że
to nie może być prawda. Chciała w to uwierzyć ale nie potrafiła. Nagle coś do
niej dotarło. On jej nie kocha </span><i style="text-indent: -36pt;">– i nie
kochał</i><span style="text-indent: -36pt;">. To co wydarzyło się w jej życiu przez jeden najwspanialszy miesiąc
, było tylko pierdoloną zabawą pewnego, znanego na całym świecie przystojniaka
–</span><i style="text-indent: -36pt;">Harrego. Nie wiedziała nawet jak bardzo
myliła się co do uczuć zielonookiego.</i><span style="text-indent: -36pt;"> Czas, który spędziła z jej aniołem to
najlepszy okres jaki przeżyła w swoim życiu, okres z którym nic nie mogło się
równać. Nawet jej prawie roczny związek z Celebem, który – </span><i style="text-indent: -36pt;">jak niegdyś myślała</i><span style="text-indent: -36pt;">- był idealny. Dziewczyna czuła, że brak miłości
wewnętrznie ją zabija. Nagle przypomniała sobie jej samobójczą próbę, która
zakończyła się niepowodzeniem dzięki - </span><i style="text-indent: -36pt;">a
raczej przez</i><span style="text-indent: -36pt;">- jej –</span><i style="text-indent: -36pt;">jak się później
okazało</i><span style="text-indent: -36pt;"> –</span><b style="text-indent: -36pt;">ideał.</b><span style="text-indent: -36pt;"> Przez dziewczyną
przeszedł nieprzyjemny dreszcz nie do końca wiadomo z czym związany. W trakcie
drogi do domu dziewczyna rozważała czy był to dreszcz zimna, bólu, szczęścia a
może był jakiś inny powód dziwnego uczucia, które ciągle jej towarzyszyło.
Weszła do domu i poczuła pustkę – </span><i style="text-indent: -36pt;">znów</i><span style="text-indent: -36pt;">.
Ann pewnie była na zakupach. Mike ciągle na kuracji a jej rodzice zajęci ich
super świetnie prosperującymi firmami, których chyba oni sami nie potrafiliby
wyliczyć. <br />I oczywiście brakowało stałych gości tego domu, którzy ostatnio
zniknęli z jej życia. Właśnie uświadomiła sobie jak bardzo zaniedbała
przyjaciół, rodzinę i samą siebie. Chłopak przewrócił jej życie do góry nogami </span><i style="text-indent: -36pt;">– znów</i><span style="text-indent: -36pt;">. Po chwilowej zadumie
stwierdziła, że chyba wisi nad nią jakaś pierdolona klątwa, którą rzucił na nią
wredny leprechaun ,– jeśli wierzyć jej </span><i style="text-indent: -36pt;">przyjacielowi</i><span style="text-indent: -36pt;">,
popularnemu Irishboyowi – któremu zabrała jego szczęśliwą monetę czy coś
takiego. Zdjęła płaszcz i jej ulubione nauszniki. Zawiesiła wszystko na
wieszaku. Buty zdjęła dopiero w kuchni. Przypomniała sobie, że Ann to zawsze
denerwowało gdy ktoś nie przebierał butów. Rozejrzała się po kuchni. Złapała w
jedną dłoń czerwone jabłko </span><i style="text-indent: -36pt;">– jego
ulubione</i><span style="text-indent: -36pt;"> – </span><span style="text-indent: -36pt;">a w drugą szklankę z sokiem
pomarańczowym. Pomaszerowała do pokoju, gdzie pierwsze co rzuciło się w jej
oczy to ściana stworzona przez jej przyjaciół. Spojrzała na daty wypisane przy
zdjęciach i zdała sobie sprawę <br />z tego, że jutro są urodziny Louisa. Postanowiła
do niego nazajutrz zadzwonić. Resztę dnia spędziła przed laptopem szukając
informacji o jej przyjaciołach. Dowiedziała się, że Lex i Niall są parą. Nie
zdziwiło jej to. Po paru godzinach zasnęła. Była tak bezbronna i delikatna w
trakcie snu. Wydawało by się, że udało jej się uciec od sytuacji sprzed pewnego
czasu. Śnił się jej </span><b style="text-indent: -36pt;">ON. </b><span style="text-indent: -36pt;">Jak
codziennie od sytuacji, do której – mimo, że nie chcieli – obydwoje codziennie
wracali myślami. </span><b style="text-indent: -36pt;">ZDRADA</b><span style="text-indent: -36pt;">. To jest to,
co boli najbardziej. Mimo że oficjalnie nie byli jeszcze parą, to czuli się do
czegoś zobowiązani. A przynajmniej ona tak myślała. Jej sen był identyczny co
noc. Przedstawiał sytuacją <br />z ich życia, tą o której oboje próbowali z całej
siły zapomnieć. Zaczynało się spokojnie. Victoria wyciągająca z szafy zwiewną
sukienkę i odrywa od niej metkę. Kuca i z dna półki wyciąga ulubione koturny.
Dobiera dodatki i układa wszystko na swoim łóżku. Kieruje się w stronę łazienki
gdzie bierze krótki prysznic. Wyciera ciało ręcznikiem </span><span style="text-indent: -36pt;">i wsmarowuje sobie balsam, delikatnie podnosi się <br />i uśmiecha do odbicia.
Wykonuje lekki, dziewczęcy makijaż. Włosy zostawia rozpuszczone, pozwalając im
swobodnie opadać na ramiona. Wraca do pokoju i zakłada wcześniej przygotowane
<a href="http://www.polyvore.com/cgi/set?id=64126213&.locale=pl" target="_blank">strój</a>. Wygląda idealnie, choć nie jest tego do końca świadoma. W końcu
dziewczyna wkłada telefon do torebki i ostatni raz zerka do lusterka
zastanawiając jak to jest możliwe, że podoba się Harremu. Wychodzi z domu
zerkając na swój złoty zegarek- prezent urodzinowy od rodziców. Szybko oblicza,
że na miejsce spotkania dojdzie przed czasem więc idzie powoli obserwując
zakochane pary i dzieci bawiące się w berka. Na miejscu była dokładnie w tym
czasie, który przewidywała. Usiadła na ławeczce niecierpliwie wyczekując
ukochanego </span><i style="text-indent: -36pt;">tak jak niegdyś narkotyków</i><span style="text-indent: -36pt;">.
Teraz to </span><b style="text-indent: -36pt;">ON</b><span style="text-indent: -36pt;"> był narkotykiem, jej własną
odmianą heroiny*. W międzyczasie zaczęła przyglądać się ludziom wokół niej.
Szczególnie zaintrygowała się jedną parą. Dziewczyna wyglądała na szczęśliwą,
co do chłopaka nie była pewna gdyż stał tyłem. Widać że szczęście powoli
znikało <br />z jej niezwykle pięknej twarzy. Najprawdopodobniej ich spotkanie
dobiegało już końca. Para namiętnie się pocałowała. To właśnie moment, w którym
przyjemny sen zmienia się w koszmar. Serce Victorii na chwilę przestaje
pracować. Łzy stanęły w jej oczach by po chwili zmienić się <br />w dwa strumienie płynące
po jej delikatnej buzi. Ciągle nie potrafiła uwierzyć w to co zobaczyła. Tak.
To był</span><b style="text-indent: -36pt;"> on. </b><span style="text-indent: -36pt;">Jej </span><i style="text-indent: -36pt;">anioł </i><span style="text-indent: -36pt;">całował się z tą chodzącą pięknością. Nie wytrzymała tego.
Podbiegła do niego i wymierzyła mu siarczyste uderzenie w policzek. Harry stał
przez chwilę jak wmurowany. Po chwili się ocknął lecz było już na to za późno.
Krzyczał za nią jeszcze długi czas ale ona skutecznie go ignorowała. </span><span style="text-indent: -36pt;">W końcu przestała biec, zdjęła buty i wzięła je do rąk. Na domiar złego zaczął
padać deszcz, który nie dość, że rozmazał jej misterny makijaż to jeszcze
ostatecznie zepsuł jej humor. Czuła, że już po chwili była przemoknięta do
suchej nitki więc przestała się spieszyć. Nie zwracała uwagi na ludzi wokół
niej. Niektórzy patrzyli na nią ze współczuciem a inni znów z dezaprobatą.
Dziewczyna szła prosto przed siebie, mając nadzieję, że przejedzie ją jakieś
auto. Po dłuższej chwili zorientowała się, że nogi zaprowadziły ją już po raz
kolejny pod </span><i style="text-indent: -36pt;">London Eye. </i><span style="text-indent: -36pt;">Czuła, że to
znak. Tak jak ostatnio. Oznaczało to dla niej jedno – </span><i style="text-indent: -36pt;">śmierć.</i><span style="text-indent: -36pt;"> I nawet było to jedyną rzeczą, </span><span style="text-indent: -36pt;">o której teraz marzyła. Nawet jej największe marzenie o pocałunku w deszczu z
miłością swojego życia zeszło na boczny plan. Jednak stwierdziła, że nie może
tego zrobić – </span><i style="text-indent: -36pt;">nie teraz</i><span style="text-indent: -36pt;">. Nie
potrafiłaby zniszczyć tego nad czym tyle czasu pracowała. Postanowiła wrócić do
domu </span><span style="text-indent: -36pt;">i zamknąć się w pokoju by najzwyczajniej w świecie rozpłakać się w poduszkę.
Zrobiła jednak nie do końca tak jak chciała. Działała pod wpływem impulsu.
Wbiegła do pustego domu i skierowała się w stronę barku. Wzięła ulubione whisky
ojca i ruszyła w stronę pokoju. Gdy tam doszła odkręciła butelkę i za jednym
zamachem wypiła dużą część zawartości butelki.</span><span style="text-indent: -36pt;">To w tym momencie zawsze się budziła z krzykiem. I tym razem tak było. Vick
przebudziła się cała spocona i zdyszana. Spojrzała nerwowo na zegarek zrzucając
tym samym laptopa na podłogę. Ciągle była otwarta na nim jakaś plotkarska
strona, lecz nie to teraz się dla niej liczyło. Szukała wzrokiem telefonu. Gdy
wreszcie go zlokalizowała sięgnęła po niego - </span><i style="text-indent: -36pt;">ciągle drżącą ręką</i><span style="text-indent: -36pt;"> - </span><span style="text-indent: -36pt;">i wybrała numer Louisa. Wiedziała, że chłopak będzie zaskoczony jej telefonem.
Gdyż od sytuacji w parku dziewczyna zerwała kontakt z nimi wszystkimi. </span><span style="text-indent: -36pt;">-Halo?! Coś się stało Vic? – powiedział wystraszony Lou.</span><span style="text-indent: -36pt;">-Nie no coś ty staruszku!- zaśmiała się co zaskoczyło ją mocno– Wszystkiego
Najlepszego – krzyknęła do telefonu.</span><span style="text-indent: -36pt;">-O matko jedyna, ale się wystraszyłem. Dzięki. – odchrząknął – co tam u ciebie
słychać? Jak sobie radzisz? – zapytał poważnym tonem. Nienaturalnym dla niego.</span><span style="text-indent: -36pt;">-Wiedziałam, że o to zapytasz. – uśmiech znikł z jej twarzy – a jak ma być?
Powoli przyzwyczajam się do samotności. Wracam do szarej codzienności jaką
żyłam przed waszym poznaniem.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 36.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none; text-indent: -36.0pt;">
-Vic… przepraszam cię, ale ja nic nie mogłem zrobić. To ty się odizolowałaś.<br />
-Najlepiej zrzuć to na mnie… Nie mogłam przyjść do was, bo wiedziałam, że
spotkam tam <b>JEGO </b>– ostatnie słowo
zaakcentowała. Chyba nawet trochę za mocno.<br />
- Nie zrzucam na ciebie żadnej winy. Starałem się do ciebie dotrzeć ale byłem
pewny, że musisz sobie z tym sama pobyć i że po pewnym czasie sama się
odezwiesz. Nie sądziłem, że tak długo zajmie Ci to czasu, nie wyobrażałem sobie
że będziesz z tym całkiem sama. Tak a ‘propos może wpadniesz dziś do nas. Jest
wigilia. A w święta nikt nie powinien być sam.<br />
- Nie dzięki. – powiedziała trochę za szybko. Chciała tak iść, poczuć się jak
dawniej. Swobodnie ze wszystkimi porozmawiać. Ale bała się. Cholernie się bała
spotkania z <b>nim</b><i>. </i><br />
-Nie będzie go. Spokojnie. Pojechał na święta do Holmes Chapel. – zrozumiał ją
bez zbędnych słów. <br />
- O – powiedziała zaskoczona – W takim razie wpadnę na pewno . Będę ok. 17. Do
zobaczenia. – powiedziała i błyskawicznie się rozłączyła. <br />
O 16.30 uszykowana ruszyła w stronę domu chłopaków. Doszła na miejsce 10 minut
przed czasem. Lou nie kłamał – <i>nigdzie
nie było jego auta. </i>Wchodząc do pomieszczenia powitał ją znajomy –jakże
utęskniony- hałas. Pierwszy zauważył ją Marchewkowy, który na powitanie rzucił
się jej na szyję równocześnie wytrącając jej z ręki prezent dla niego – kosz
pełen marchwi oraz poradnik farmera „Jak dobrze wyhodować marchew” . Bardzo się
ucieszył z jej prezentu. Dziewczyna zdjęła płaszcz i nauszniki przysłuchując
się gwarze, która dochodziła z kuchni. Po chwili ruszyła w stronę hałaśliwego
pomieszczenia.<br />
-Cześć .- powiedziała cicho i dość nieśmiało. Nagle wszystkie oczy skierowały
się w jej stronę i nastała cisza. Jedynie Niall ciągle coś szeptał pod nosem bo
ewidentnie jej nie zauważył. <br />
-Vicky! – krzyknęli wszyscy za wyjątkiem Nialla i Lou. Przez dobre pół godziny
słyszała teksty w stylu „cieszę się, że wróciłaś”.<br />
- Czas zacząć kolację- zarządził Niall. Zayn zasiadł z nami do wieczerzy co ją
zaskoczyło. Było bardzo miło gdy nagle drzwi otwarły się i stanął w nich nie
kto inny, jak Harry. Nie wiedziała co ze sobą zrobić więc wstała, pożegnała się
ze wszystkimi krótkim „na mnie już czas” i już miała wyciągnąć rękę po płaszcz
gdy nagle Harry ruszył się z miejsca i przemówił<br />
-Vicky! Ale co ty tu robisz? – zapytał lekko zdezorientowany<br />
-Taa… ja też się cieszę, że Cię widzę. – powiedziała zdegustowana <br />
-Możemy pogadać – słychać było nadzieję w jego głosie.<br />
-Jasne – sama nie wierzyła w to co powiedziała. Stanęła przodem do niego i
spojrzała mu w oczy. Nie ujrzała w nich już tych wesołych ogników tylko ból i
cierpienie.<br />
-Ym… a możemy na osobności?<br />
-A.. no tak. – powiedziała a on wskazał mi ręką aby szła za nim do jego pokoju.
Idąc za Harrym obserwowała dom. Nie zmieniło się tu zbyt wiele. Przybyło tylko
kilka zdjęć z różnych sesji. Wchodząc do sypialni chłopaka, zaskoczył ją
kompletny brak zmian. Ewentualnie pojawił się tu większy bałagan niż zwykle.
Wszędzie widać było ich stare, wspólne zdjęcia, które wspólnie wybierali i
zanosili do wywoływania. Vic poczuła ucisk w brzucho związany z nagłym
przypływem starych wspomnień. Wspomnień, których tak bardzo bała się w ostatnim
czasie.<br />
- Znalazłaś sobie kogoś? – zapytał niby obojętnie, ale ona znało go na tyle
dobrze by wiedzieć jak marnym był aktorem.<br />
-Obecnie jestem sama, ale nikogo nie szukam. Zaczęłam wyznawać zasadę, że
miłość sama mnie znajdzie jak przyjdzie na to pora. A ty sobie kogoś znalazłeś?
W sumie nie wiem po co pytam. Widuję cię codziennie w okładkach gazet, ale
najbardziej zaskakujące jest to, że na każdej jesteś z inną! – powiedziała z
irytacją w głosie<br />
-Przepraszam!<br />
-Przepraszam?! – tego już było dla niej za wiele, czuła, że właśnie wybucha –
za co mnie przepraszasz? Za to że bezczelnie mnie zdradziłeś? Czy może za to że
leciałeś na dwa fronty? A może jeszcze za to, że zmieniasz laski jak
rękawiczki? Lub może w końcu za to, że rozwaliłeś moje serce na miliardy
maluteńkich kawałeczków?! – nie ukrywała złości zaczęła walić go pięściami po
klatce piersiowej chłopaka. Lecz on tylko przytulił ją do siebie, pocałował we
włosy i powiedział, że wszystko będzie dobrze.<br />
-Gówno prawda. – powiedziała z pogardą. Wyrwała się z jego objęć i wyszła z
pokoju bo wiedziała, że jeszcze chwila i by go pocałowała. Złapała w biegu
płaszcz i biegła przed siebie. Nogi jak zwykle jej nie zawiodły. Doszła pod
London Eye i zaczęła patrzyć na rzekę zastanawiając się czy skacząc z mu
mogłaby się zabić. Naszła ją dzika chęć sprawdzenia tego. Zamknęła oczy gdy
nagle poczuła mostu sobie czyjeś ręce . Otworzyła oczy i zobaczyła Harrego. <br />
-Nie rób tego! – prawie krzyknął<br />
-Zrobię to bo nie potrafię patrzeć na ciebie z innymi dziewczynami a nie mogę
też z tobą być bo za bardzo mnie zraniłeś.<br />
-W takim razie skaczę z tobą. - Zamknął jej usta pocałunkiem.<i><br />
</i>To było chore i całkowicie irracjonalne. To, co ich połączyło, nie miało
prawa istnieć. Byli dla siebie nawzajem zakazanym owocem - pełnym grzechu i
potępienia. Jednak w tej chwili nie miało to znaczenia. Ich dłonie splecione w
uścisku, oczy ukazujące dusze i serca, które biły głośniej, niż Big Ben.
Zrobili krok do przodu. I <i>razem</i>
rzucili się w przepaść. By przeżyć ostatnie uniesienie i zniknąć na zawsze - <i>by być</i> <i>razem już na zawsze.<br />
</i><br />
_________________<br />
* -tekst zapożyczony z filmu „Zmierzch”<i><o:p></o:p></i><br />
Zacznę od tego, że jeśli ktoś nie rozumie czemu tą piosenkę wybrałam do tego rozdziału to radzę przeczytać<br />
tłumaczenie :) W skrócie opowiadanie jest tak jakby o dziewczynie z tej piosenki :) To teraz trochę<br />
<span style="text-indent: -36pt;">po przynudzam</span>... :D</div>
<div class="MsoNormal">
Kolejne opowiadanie dobiegło końca.
Chciałam wam podziękować za to, że wytrzymałyście ze mną tyle czasu : ) Wiem, że te wypociny – lepiej tego określić
nie mogę- to nie jest to samo co czytacie w innych przypadkach. Ale pisałam to
pod wielkim natchnieniem. Mianowicie dzięki mojemu prezentowi urodzinowemu od
przyjaciółki czyli płyta Eda Sheerana „+”.
Całe opowiadanie zostało napisane gdy w tle mojej pracy leciała muzyka
Sheerana, więc dlatego jest tak smutnie zakończone. Chciałam również napisać,
że końcówkę epilogu zaczerpnęłam z pewnego opowiadania, które czytałam już
bardzo, bardzo, bardzo dawno temu. To opowiadanie rodziło się w mojej głowie
już od dłuższego czasu. I dzięki Bogu moja
wspaniałomyślna M* sprawiła mi niezwykłą przyjemność kupując płytę, która
była kolejnym elementem układanki. <br />
Na koniec jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za wytrwałość,
szczere opinie, – mam nadzieję!- które mobilizowały mnie do dalszej pracy. <br />
<br />
ps. Myślę, że wkrótce zbiorę się do napisania nowej historii ale na razie zajmę
się dopracowaniem mojego pierwszego opowiadania ”marzenia się spełniają” <br />
<br />
Pozdrawiam i żegnam Vic. <br />
<br />
xoxo<o:p></o:p></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-40501655730684256562012-11-24T08:52:00.002-08:002012-11-24T08:53:12.089-08:00Chapter 5 "ja chyba cię kocham"<br />
<div class="MsoNormal">
Rano obudził mnie dźwięk mojej komórki
"Too much heaven" w wykonaniu Us5. I teraz wiele osób pyta "w
czyim wykonaniu?". Otóż jest to boysband. Coś w stylu One Direction tylko
6 czy 7 lat temu. Byłam jedną z tych, które były na zabój zakochane w tym
zespole. Po roku słuch o nich zaginął, ale ja tam ciągle o nich pamiętam i na
ich cześć od 6 lat nie zmieniłam dzwonka w telefonie. No ale wracając do tematu
zostałam obudzona przez telefon. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Halo - wychrypiałam do słuchawki,
jeszcze zaspanym głosem<br />
-Vicky?<br />
-Tak… kto mówi?<br />
-To ja Harry. Masz jakieś plany na dzisiejszy dzień? – powiedział lekko
poddenerwowany<br />
-Ym. Szczerze mówiąc chyba nie. Możesz wbijać z chłopakami- cicho zaśmiałam się
– właściwie dziwię się, że dzwonisz a nie tak jak ostatnio po prostu wpadacie. <br />
-No bo w sumie to źle mnie zrozumiałaś.- jego głos stał się jeszcze bardziej
spięty i wręcz zaczął się jąkać.- bo ja chciałem się zapytać czy nie
pojechałabyś ze mną w jedno miejsce?<br />
-Ooo. – powiedziałam wyraźnie zaskoczona – jasne. Szczerze mówiąc zaskoczyłeś
mnie. No dobra to o której będziesz?<br />
- Uff. Cieszę się, że się zgodziłaś – ewidentnie mu ulżyło. – co powiesz na to
żebym było u ciebie za… godzinę? Wyrobisz się?<br />
-No pewnie. A gdzie jedziemy? <br />
-Niespodzianka – nie widziałam go ale domyśliłam się, że w tej chwili się
uśmiecha- ubierz się wygodnie. <br />
-Coś ty znowu wymyślił Styles – powiedziałam do słuchawki a on zachichotał i
powiedział krótkie „pa „ po czym się rozłączył.<br />
No cóż. Najwyższy czas żeby wstać i obudzić rodzinkę. Chociaż w sumie nie.
Poprawnie będzie „najwyższy czas żeby
wstać i obudzić Lex”. Ann już na pewno nie śpi, Mike pojechał na kurację i nie
będzie go przez najbliższe 3 miesiące no a rodziców nie mam się co tutaj
spodziewać. Zmierzając w kierunku pokoju Lex stwierdziłam, że w końcu muszę
ogarnąć ten syf bo tak się nie da żyć. Wchodząc do pokoju dziewczyny zobaczyłam
coś co totalnie zbiło mnie z tropu, otóż nad jej łóżkiem wisiał plakat
Niall’a z domalowanymi serduszkami.
Byłam tym faktem dość zaskoczona, ale postanowiłam to zignorować. <br />
-Lex! Lex wstawaj! – powiedziałam lecz chyba na marne bo dziewczyna nawet się
nie ruszyła. – Lex do kurwy nędzy wstawaj! – krzyczałam i delikatnie szarpnęłam
ją za ramiona, co i tak nie przyniosło upragnionego efektu. Po kilku nieudanych
próbach postanowiłam zrobić coś, czego nigdy nie robiłam i widziałam to tylko w
filmach. Nalałam pełną miskę wody i długo nie myśląc chlusnęłam nią w
dziewczynę. <br />
- Vicky!!! Czy ciebie doszczętnie pojebało?- zapytała mokra i zdenerwowana
Alex. – chyba cię kochana główka boli. Co ty sobie wyobrażasz? Kurwa. Dopiero
co wymieniałam pościel i znów muszę to zrobić bo ta jest całkowicie
przemoczona. – zrobiła kwaśną minę – i wiesz co? Nie odzywaj się do mnie ty
wredna poczwaro! – wystawiła mi język<br />
- No dobra! Skoro tego chcesz. A już miałam ci opowiedzieć o ciekawym telefonie
od szanownego pana Stylesa. No ale skoro nie ! – wzruszyłam ramionami i wyszłam
z pokoju. Jej reakcja była natychmiastowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jakim telefonie? Opowiadaj. Nie bądź
głupia. To tylko wygłupy. – poruszyła znacząco brwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- No dobra. Więc pan Styles, zadzwonił do
mnie i umówił się ze mną na spotkanie. – wyrzuciłam na jednym tchu<br />
- Na randkę cię zaprosił!!! – krzyknęła podekscytowana – kiedy? Co ubierzesz?<br />
- spokojnie. To TYLKO spotkanie! – powiedziałam lekko zaskoczona –przyjedzie za
jakieś 40 minut i nie wiem co ubiorę!<br />
- No to chwal pana za tak wspaniałą przyjaciółkę, jak ja . Ym. WIEM ! –
krzyknęła – ubierzesz sukienkę twoją ulubioną sukienkę. No wiesz tą w kwiatki.
Do tego… sandały.. tak sandały. Włosy rozpuścisz… nie… zwiążesz w mizernego
koka. Delikatny makijaż. Tak. To będzie idealne na randkę. – mówiła jak najęta <br />
- Lex. Ogarnij się. I mówiłam ci już, że to tylko spotkanie. – powiedziałam
lekko zirytowana<br />
- Tak, tak. „gadaj se gadaj. Ja swoje wiem” jak to mawiał mój ulubiony Sid –
uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę do pokoju. Zaczęła grzebać w mojej
szafie i wyrzucać wszystkie rzeczy na podłogę.<br />
- Będziesz tu sprzątać! – zaśmiałam się <br />
- Tak, tak. Jest . Czemu ta sukienka byłą schowana tak głęboko co?- podniosła
jedną brew do góry<br />
- No nie wiem. Jakoś tak wyszło. – uśmiechnęłam się przepraszająco<br />
- Dobra ! Zero gadania. Zostało coraz mniej czasu do przyjazdu Harrego. No na
co czekasz. Ściągaj to z siebie i wkładaj tą sukienkę ! Resztą już ja się
zajmę! <br />
-Okej. – powiedziałam zrzucając z siebie piżamę. Ubrałam sukienkę i spojrzałam
na Lex. – i jak?<br />
- Ślicznie. Ale teraz siadaj tutaj ! – wskazała mi krzesło koło mojej toaletki.
<br />
-Spoko, bez spiny kochana. – uśmiechnęłam się a Lex zaczęła mi układać włosy.<br />
- Vicky… mogę mieć do ciebie pytanie?- zapytała jakby lekko zawstydzona co mnie
zaskoczyło.<br />
-No jasne. Wal śmiało! – uśmiechnęłam się pokrzepiająco<br />
- Czy ty… no wiesz… czy ty coś czujesz do Harrego?<br />
-Ym… szczerze? Sama nie wiem. Chyba tak. Za każdym razem gdy mnie dotyka to
czuję dreszcze i gdy pierwszy raz mnie pocałował w policzek to poczułam motylki
w brzuchu. I tym razem czuję się zupełnie inaczej niż jak poznałam Celeba. –
czułam, że zrzuciłam z serca wszystko co na nim leżało.<br />
- Cieszę się, że w końcu znalazłaś kogoś do kogo czujesz coś takiego. –
uśmiechnęła się. Po kilku minutach byłam już gotowa. Weszłam do kuchni i
złapałam tylko jabłko, które szybko skonsumowałam. Umyłam zęby i usłyszałam
dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to Harry więc ostatni raz spojrzałam w lustro
złapałam torebkę i pobiegłam do drzwi.<br />
-Siema. – uśmiechnęłam się na jego widok<br />
-Cześć! – powiedział po czym się do mnie przytulił co szczerze mnie zaskoczyło.
–Gotowa?<br />
- Jasne. Alex wychodzę. Będę… później – usłyszałam jak Harry cicho zachichotał.
– co cię bawi kolego?<br />
- Nic, nic. Okej. Więc chodźmy. – wyciągnął rękę niczym prawdziwy gentelmen.
Podprowadził mnie pod drzwi auta i je otworzył dając mi równocześnie znak abym
weszła.<br />
-Dziękuję – zaśmiałam się <br />
-Ładnie to tak się ze mnie śmiać? – zawtórował mi śmiechem.<br />
Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. Niespodzianką okazał się być piknik na
pięknej polanie koło jeziorka. Wszystko było pięknie przygotowane. Po krótkim
posiłku, Harry zabrał mnie na przechadzkę. Chodziliśmy i rozmawialiśmy o
wszystkim i o niczym. Ok 16 wróciliśmy na polankę by znów się posilić. Gdy
Harry chciał się już zbierać do domu poprosiłam byśmy jeszcze zostali na co on
chętnie przystał. Usiadł koło mnie i spojrzał głęboko w oczy. <br />
- Vicky. Ja chyba cię kocham. – po czym zbliżył się do mnie i nasze usta
złączyły się w jedną całość. Odwzajemniłam pocałunek i chciałam z całego serca
by ta chwila trwała wiecznie. Po chwili brunet oderwał się ode mnie i znów
spojrzał w moje oczy ewidentnie czekając na moją reakcję.<br />
- Może to śmieszne, ale ja czuję to samo co ty. – uśmiechnęłam się delikatnie.
Harry przytulił mnie do siebie przez co po moim ciele przeszedł dreszcz, który
chłopak błędnie odebrał jako oznakę chłodu. Od razu zdjął z siebie bluzę i
przykrył mnie nią po czym podał mi rękę bym mogła wstać. Gdy zauważył grymas na
mojej twarzy cichutko się zaśmiał i otworzył mi drzwi do wozu. Weszłam bez
żadnych fochów czy innych śmiesznych zachowań. W domu byłam dużo szybciej niż
bym sobie tego życzyła. Wysiadłam z auta i gdy Harry chciał mnie przytulić na pożegnanie
ja bez krępacji pocałowałam go w usta i szepnęłam ciche pa. Odwróciłam się i
weszłam do domu. <br />
Kilka kolejnych miesięcy mijało powoli i stabilnie bez jakichś szczególnych
zmian. Nie kłóciliśmy się z Harrym. Tworzyliśmy wręcz <i>parę idealną</i>… parę?<br />
_______________________________<br />
No to mamy przed ostatni rozdział. tak to już postanowione. W najbliższym czasie postaram się dodać ostatni rozdział, który będzie w sobie zawierał Epilog. Pozdrawiam.<br />
<br />
Ps. Oto taki "zwiastun" najbliższego rozdziału.<br />
<br />
"<i>...<o:p></o:p><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;">ostatni raz zerka do
lusterka zastanawiając jak to jest możliwe, że podoba się Harremu. Wychodzi z
domu zerkając na swój złoty zegarek- prezent urodzinowy od rodziców. Szybko
oblicza, że na miejsce spotkania dojdzie przed czasem więc idzie powoli obserwując
zakochane pary i dzieci bawiące się w berka. Na miejscu była dokładnie w tym
czasie, który przewidywała. Usiadła na ławeczce niecierpliwie wyczekując
ukochanego </span><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;">tak jak niegdyś narkotyków</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;">.
Teraz to </span><b style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;">ON</b></i><span style="font-family: Calibri, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;"><i> był narkotykiem,....</i>"</span></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-46698206601705531882012-10-24T04:57:00.002-07:002012-11-26T07:10:53.788-08:00Uwaga ;)Witajcie :) serdecznie przepraszam ale muszę zawiesić bloga z powodu mojego wyjazdu. Rozdziału można się spodziewać nie wcześniej niż sama nie wiem kiedy :) za wszelkie utrudnienia PRZEPRASZAM.<br />
<br />
Pozdrawiam xxlabilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-34166198957435771602012-10-21T08:17:00.002-07:002012-10-21T08:17:50.841-07:00Chapter 4 " Widzę, że lubisz porażki, Kolego."<br />
<div class="MsoNormal">
Rano obudziło mnie delikatne skwierczenie tłuszczu i zapach
moich ulubionych naleśników. Szybko wyskoczyłam z łóżka. W piżamie i z jednym
kapciem w dłoni a drugim na stopie zbiegłam co sił w nogach po schodach i
wpadałam do kuchni gdzie zamiast Ann zastałam Lex. Zaskoczyło mnie to. Ale gdy
tylko zobaczyłam dziewczynę, która kierowała się w moją stronę z dwoma
talerzami pełnymi naleśników od razu zapomniałam o wszystkim co działo się
wokół mnie. Równie dobrze, stado bawołów mogło przebiec przez moją kuchnie i
nie zorientowałabym się o tym. Oczywiście o ile nie wbiegłyby w Al. <br />
- Vic! Czy ty mnie słuchasz?! –krzyknęła wyraźnie zirytowana dziewczyna<br />
-Co? Przepraszam zamyśliłam się- odpowiedziałam robiąc oczy kota ze Shreka. <br />
- Yhym. Zamyśliłaś się… no dobra. Ale wracając do tematu weź sos klonowy i
możesz też wyciągnąć jakieś owoce z lodówki. Ja w tym czasie idę do salonu z
naleśnikami, – tu spojrzała na talerze -
załączam jakiś film i cały dzień spędzamy leniuchując w pokoju.<br />
- Zaskakujące jak szybko wyleczyłaś się z kaca. – uśmiechnęłam się zadziornie<br />
- Kto Ci takich głupot naopowiadał. Ja po prostu mam dobry humorek. I wypiłam
już dwie aspiryny – obie zaśmiałyśmy się <br />
- No to załączaj Shreka i nie marudź<br />
- Że co? Oglądałyśmy go już ostatnim razem, i jeszcze poprzednim i jeśli dobrze
pamiętam to 30 ostatnich razy też oglądałyśmy Shreka! – powiedziała oburzona<br />
-No proooooooooooosze cię . Wiesz, że to moja ulubiona bajka… no weź.<br />
- Okej. Ale to już ostatni raz kiedy Ci ulegam .- odparła zrezygnowana<br />
- Kocham Cię - uśmiechnęłam się
tryumfalnie i skierowałam się w stronę lodówki skąd wyciągnęłam truskawki,
banany, kiwi, jabłka, sok pomarańczowy i sos klonowy. Złapałam jeszcze jakąś
miskę, do której wrzuciłam owoce i wzięłam jeszcze 2 szklanki na sok oraz
sztućce. Czym prędzej pobiegłam do salonu. Lex akurat załączyła film gdy
usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Pobiegłam szybko do pokoju krzycząc
do Alex żeby zastopowała film. Wbiegłam do pokoju i spojrzałam na telefon,
który ciągle wibrował. Na wyświetlaczu pojawił się numer, którego nie znam.<br />
-Halo<br />
-Em. Cześć tu Niall. Co dzisiaj robicie?<br />
-Oooo. Siemka. Dzisiaj leniuchujemy… może wpadniecie?<br />
-Już myślałem, że nie zapytasz – usłyszałam śmiech w telefonie<br />
- No to zbierajcie dupy i wpadajcie do nas. – powiedziałam uśmiechając się do
siebie<br />
- Postaramy się być najszybciej jak się da, czyli będziemy za ok. 1,5 godziny –
zaśmiałam się cicho<br />
-Okej. No to czekamy. Aaa i jeszcze bym zapomniała. Proszę żeby wszyscy byli
trzeźwi. Bo nie chcę już słuchać więcej jęków – blondyn zaśmiał się donośnie<br />
- no spoko . Ej Vic…<br />
- No.<br />
- Przepraszam, że musiałaś widzieć nas wczoraj w takim stanie. – powiedział
delikatnie zakłopotany<br />
- Spoko. Bywało gorzej. Okej. Już nie marnujmy czasu. Zbierajcie się i
przyjeżdżajcie. <br />
-No to paa. Do zobaczenia. <br />
-Pa. Pozdrów wszystkich. – rozłączyłam się. Od razu zapisałam sobie numer do
Niallera.<br />
Zeszłam na dół i poinformowałam Al, że chłopaki dziś przychodzą gdy nagle
zerwała się na równe nogi i pobiegła do pokoju. Jak mniemam przebrać się. Stwierdziłam,
że ja nie będę gorsza i również poszłam się ubrać. Założyłam luźne dresy,
T-shirt i bluzę. Oczy delikatnie maznęłam tuszem i na tym zakończyło się moje
strojenie. Ale gdy weszłam do pokoju Alex zastałam ją w bieliźnie podczas gdy
rozmyślała nad ubraniem. Kazałam jej ubrać jej ulubiony T-shirt z Batmana,
niebieskie rurki i żółtą bluzę pasującą do nadruku na koszulce. Ubrała się i
też delikatnie przejechała tuszem po rzęsach. Zeszłyśmy na dół i w końcu
mogłyśmy zacząć jeść. Obie strasznie wczułyśmy się w film, że nawet nie
zauważyłyśmy kiedy chłopaki wbiegli do domu krzycząc na nas, że nie
poczekałyśmy na nich z filmem.<br />
A gdy jeszcze dowiedzieli się, że tym filmem był Shrek bardzo się zezłościli i
uparli się, że musimy obejrzeć go od nowa. Mi się to nawet podobało, ale jak
spojrzałam na minę Lex to wybuchłam śmiechem co spowodowało, że wszystkie oczy
skierowały się w moją stronę. Po chwili Alex zaczęła się śmiać razem ze mną co
już totalnie zdezorientowało chłopaków, którzy postanowili sami obsłużyć sprzęt
i załączyć film. Al przez cały seans
boczyła się na wszystkich co od czasu do czasu powodowało u mnie
niekontrolowany wybuch śmiechu. Gdy film dobiegł końca obie równocześnie
odetchnęłyśmy co spowodowało salwy śmiechu ze strony chłopaków, my udając obrażone
poszłyśmy do mojego pokoju i zamknęłyśmy drzwi przybijając piątkę.<br />
-Myślisz, że skapną się, że tylko udajemy – zapytała nagle<br />
-Wydaje mi się, że nie. Jesteśmy zbyt zajebiste – powiedziałam przykładając
ucho do drzwi i usłyszałam, że po drugiej stronie ktoś robi to samo.
Przyłożyłam palec do ust i obróciłam się w stronę Lex. <br />
-Siemka! Czemu czatujecie pod pokojem mojej siostry – usłyszałam Mika i cicho
zachichotałam <br />
-Ej. Zepsujesz nam plan. – powiedział z wyrzutem Louis, który najwidoczniej
siedział pod drzwiami bo mówiąc równocześnie wstał.<br />
-A co obraziły się na was? – zapytał radośnie Mike<br />
- No chyba tak bo weszły tam i się do nas nie odzywają – powiedział Zayn<br />
- E tam nie przejmujcie się bo tylko udają. Przejdzie im . Idziecie zagrać w
fifę 13? <br />
- No jasne – powiedział rozochocony Harry. Odezwał się pierwszy raz odkąd
przyszli – ale muszę Cię ostrzec, że nikt nie potrafi mnie pokonać.- powiedział
dumnie<br />
- O widzę, że w końcu pojawił się przeciwnik dla mnie. – zaśmiał się Mike.<br />
Usłyszałam jak wszyscy zbiegają po schodach.<br />
- Ej co robimy?<br />
-Chodź na dół. Pośmiejemy się z nich a potem ty pokonasz ich w fifę i będzie
supcio – zaśmiała się Al -Przekonałaś
mnie. <br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Siema cieniasie. –spojrzałam na Mika- Widzę, że gracie w
fifę i nawet mnie nie zawołacie. – uśmiechnęłam się zadziornie – boicie się, że
przegracie z dziewczyną czy co?<br />
- Hahahaha. –zaśmiał się Harry i odwrócił się w moją stronę, co Mike
bezlitośnie wykorzystał i strzelił mu bramkę zakańczając pojedynek. – Ej.
To nie fair. Rozmawiałem z Vicktorią.
–powiedział oburzony- Żądam rewanżu!<br />
-Okej, ale w rewanżu zamiast Mika gram ja. Chyba się nie boisz Harry? <br />
-Zgoda. <br />
-No to zgoda. – Mike podał mi pada kręcąc głową. <br />
-Nawet nie wiesz w co się wkopałeś bracie! – powiedział gdy gra się zaczęła.
Ustawiliśmy grę na czas a nie na ilość bramek . Gdy trafiłam pierwszego gola
Hary powiedział, że dał mi fory i teraz zaczyna prawdziwą grę co szczerze
mówiąc rozbawiło nie bo on pocił się jak szalony i wymachiwał padem we
wszystkie strony jednak na nic mu się to nie zdało. Postanowiłam dać mu fory i
pozwolić mu strzelić bramkę. Przestałam cokolwiek wciskać. Z gardła Harrego
wydobył się krzyk radości.<br />
-Tak to jest jak gra się z dziewczyną. Bardzo łatwo ją opykać. – uśmiechnął się
dumnie, co wyprowadziło mnie z równowagi.<br />
-Uważaj chłopcze, bo to nie była moja gra. – chwyciłam pada i zaczęłam się
bawić. Strzeliłam Harremu 3 gole podczas gdy on nie potrafił przejąć piłki, gdy
strzeliłam mu kolejnego gola jego mina była bezcenna. Czas dobiegł końca a ostateczny
wynik to 5-1 dla mnie.<br />
-To jest właśnie moja mściwa siostrzyczka, ona na początku dawała Ci ogromne
fory Harry. Oj ale wkurzyłeś ją tym teksem o dziewczynach. Widzieliście jaką
kontrę od razu przeprowadziła. Dawno nie widziałem żeby się na kogoś tak
uwzięła. Jak gra ze mną to zawsze daje mi fory. Łał. Pokazałaś klasę siostra .
Piona – wyciągnął rękę w moją stronę na co odpowiedziałam mu tym samym gestem. <br />
- Świetnie grałeś, ale na przyszłość unikaj <i>głupich
komentarzy</i> o przeciwnikach gdy nie znasz ich mocy. – uśmiechnęłam się w
stronę Harrego<br />
- Postaram się zapamiętać. A… gratuluję wygranej i przepraszam za ten głupi
tekst o dziewczynach. Co w ogóle mi przyszło do głowy. – walnął fejspalma i
odwzajemnił uśmiech. <br />
- No dobra już sobie tak nie słódźcie. Teraz moja kolej. Chodź tu Vic. Muszę
Cię pokonać – uśmiechnął się wyzywająco Louis. <br />
-Hahaha. Widzę, że lubisz porażki, Kolego. – usiadłam na kanapie łapiąc szybko
pada w dłonie. Wszyscy trzymali kciuki za Louisa jednak nie oddało mu się
wygrać. Cały dzień minął nam na rozgrywkach fify. Naprawdę zajebisty dzień - <i>jak każdy spędzony z tymi wariatami</i>. Chłopaki
pojechali do domu ok. 23 bo mecz między Louisem a Mikiem nie mógł dobiec końca.
Aż w pewnym momencie Harry zdenerwował się i odłączył wtyczkę od gniazdka po
czym telewizor zgasł. Louis jeszcze przez dobre 15 minut marudził, że mecz mógł
zakończyć się na jego korzyść i mówił coś jeszcze, że przyjedzie tu jutro żeby
rozstrzygnąć spór. Na pożegnanie pocałowałam wszystkich w policzek, ale gdy
podeszłam do Harrego poczułam dziwne uczucie. Bardzo przyjemne, którego nie
doświadczyłam jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Dałam mu buziaka w policzek po
czym 1D opuściło mój dom. Machałam im aż ich auto nie zniknęło za
zakrętem. To był fantastyczny dzień.
Właśnie z taką myślą zasnęłam.<o:p></o:p></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-47086265866999322832012-10-20T07:46:00.000-07:002012-10-20T07:46:25.088-07:00Chapter 3 - "co ty do cholery robiłaś Vic?"<br />
<div class="MsoNormal">
<i>Idziemy przez plażę tylko ja i on. W
oddali widać płatki róż porozrzucanych na piasku oraz koc. Nagle wskakuję na
Harrego i biegniemy w stronę koca z jedzeniem. Hary biegnie bardzo szybko, po
czym przewraca się na piasek. Oboje wybuchamy gromkim śmiechem . On przyciąga
mnie do siebie. Zbliża swoje lekko różowe usta do moich. </i>Nagle<i> </i>słyszę natarczywy dzwonek do
drzwi i uświadamiam sobie, że miałam sen z Hazzą w roli głównej. Cisza. Drzwi
do mojego pokoju otwierają się 6 wariatów rzuca się na moje łóżka. Pewnie mieli
nadzieje, że mnie obudzą. Niestety <i>tylko</i> mnie zgnietli. <br />
-Aaaaaaaaa!!!!!!!! Złaźcie ze mnie wariaci! – zaczęłam krzyczeć jak jakaś
nienormalna – nie mogę oddychać. – po chwili został już tylko Harry. Przed
oczami miałam scenę ze snu. Marzyłam żeby się spełniła, ale nie mogłam po sobie
pokazać, że jestem łatwa. – Ej. Harry… czy mógłbyś ze mnie łaskawie zejść?<br />
- Muszę to przemyśleć…. No więc… NIEEEE- zaczął mnie gilgotać. Ja złapałam za
poduszkę i zaczęłam go bić nią po głowie. 5 pozostałych nie mogła wytrzymać ze
śmiechu. Niall zwijał się ze śmiechu a Louis dla dodatkowej zabawy zaczął to
wszystko komentować. Nagle poduszka pękła. Wszyscy – i wszystko- byliśmy w
pierzu. Harry jak na złość zaczął dodatkowo jeszcze czochrać moje włosy, przez
co pióra powplątywały się na dobre. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam iść do
fryzjera. Hazza wziął na siebie całą winę związaną z moimi włosami i postanowił
zafundować mi wizytę w salonie fryzjerskim. Poszliśmy do mojego ulubionego
studia, gdzie obcinał mój zaprzyjaźniony fryzjer – <i>Andy</i>. Gdy tylko mnie
zobaczył najpierw krzyknął a potem wyprosił panią, która była następna w
kolejce i posadził mnie na fotelu zadając zasadnicze pytanie – „<i>co ty do
cholery robiłaś Vic?”. </i>Ja tylko zaśmiałam się i spojrzałam na Harrego. Andy
spiorunował go spojrzeniem i pierwsze co przyszło mi na myśl „<i>gdyby
spojrzenia mogły zabijać” </i>. Zaśmiałam się po cichutku z tego co wymyśliłam.
Nie uszło to uwadze chłopaków i niemal równocześnie spytali <br />
-Vic? Wszystko okej?- znów się zaśmiałam i nie odpowiedziałam na pytanie.<br />
Po około 15 minutach Andy zaczął ignorować Harrego i jak zwykle rozpoczął
konwersację<br />
- No tak. Czemu dziś milczysz jak zaklęta? Poopowiadaj mi ploteczki z życia
rodziców? Może coś nowego w hotelach? Jakaś aferka? – widziałam, że Harrego
ewidentnie zaczął interesować temat mojej rodziny więc stwierdziłam, że czemu
nie… opowiem co nieco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ach.
Przepraszam cię kochany ale zamyśliłam się.<br />
-Zamyśliła się… pięknie – żachnął się fryzjer<br />
- Och no. Już już –wystawiłam mu język na co on teatralnie przewrócił
oczami - Nic mi nie wiadomo o żadnej
aferce, ale w biurze jak zwykle mają dużo roboty bo rodzice nie przyjechali do
mnie do szpitala tylko przysłali mi tableta z dopiskiem, że przepraszają i że
jest im strasznie przykro ale mają duży natłok pracy więc nie mogą przyjechać.
Matka nawet parę razy do mnie dzwoniła, że nie rozumie mojego zachowania. I to
chyba tyle z nowości.<br />
- Wytłumaczyłaś jej o co chodziło?<br />
- A po co? I tak by nie zrozumiała. Co ona o mnie wie? Nie zdziwiło by mnie to
gdyby mnie nie poznała po przyjeździe do domu. <br />
- Nie mów tak. Rodzice was kochają i Ciebie i Mika. Pamiętaj o tym. To, że nie
zawsze mogą z wami być to o niczym nie świadczy.<br />
- Czy ty słyszysz co mówisz. Oni to czasami nie mają czasu żeby na święta
przyjeżdżać. Nie broń ich bo to wcale nie polepsza sytuacji – nikt się więcej
nie odezwał oprócz Andyego gdy mówił, że właśnie skończył i że zabieg był na
koszt firmy. Przy wyjściu podziękowałam mu i przytuliłam go na pożegnanie.
Harry był wyraźnie zmieszany. Nie wiedział co powiedzieć. Dlatego też
milczeliśmy aż do powrotu do domu. Przy wyjściu powiedziałam tylko<br />
-Przepraszam Cię. Nie chciałam żebyś był świadkiem tej kłótni. Jakbym mogła cię
prosić to zostaw to dla siebie. Okej?<br />
- Jasne. Nie ma sprawy – uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech po czym
wysiadłam z auta. Wyszliśmy do domu i to co zobaczyłam zbiło mnie z tropu.
Louis i Zayn śpiewali coś o tym, że chcą zostać smerfami. Lex i Niall całowali
się. Mike i Liam siedzieli przed telewizorem popijając herbatkę i ignorując to
co działo się wokół nich. W całym domu panował ogromny bałagan. Chyba jeszcze
nigdy takiego nie było w tym domu. Ann gdy tylko nas zobaczyła krzyknęła<br />
-Dzięki Bogu! Vic ogarnij tą hałastrę! Bo Mike jakoś nie pali się do pomocy.
Błagam Cię!- wyglądała jakby miała się popłakać. Harry ciągle się nie odzywał.
Chyba naprawdę zaskoczyła go ta sytuacja.<br />
-HEJ! OGARNIJCIE SIĘ DEBILE!!!!! Lex chodź tu! Niall ty zostań i pozbieraj te
chrupki! Zayn zdejmij z głowy ten wazon! Louis zostaw ten fortepian!- wszyscy
byli widocznie zniesmaczeni moimi prośbami. Al. Nie potrafiła utrzymać się na
nogach. Nagle poczułam jak jakaś zaczarowana lampeczka zaświeca się nad moją
głową. No tak. Oni się po prostu się schlali! Wszyscy jak jeden. <i>Tego już
było dla mnie za wiele.</i> Jedną z zalet pijaństwa Alex jest to, że łatwo ją
podpuścić.<br />
-Alex. Założę się, że ty, Louis, Zayn i Niall nie jesteście w stanie posprzątać
całego domu w ciągu 2 godzin.- powiedziałam z szyderczym uśmiechem <br />
-Oj Vicky, Vicky. Znamy się od tak dawna a ty ciągle mnie nie znasz. Mogę się
założyć o 20 dolców, że damy radę.- powiedziała niezwykle dumna z siebie Lex<br />
-Przyjmuję wyzwanie- podałam rękę dziewczynie –Harry przetnij. – chłopak
wreszcie się poruszył, po przecięciu zakładu dziewczyna rzuciła się w stronę
salonu krzycząc przy tym na chłopaków żeby jej pomogli. Jeszcze nigdy nie
widziałam jej żeby się w coś tak wczuła. Chłopaki pomagali jej jak potrafili
chodź było to ciężkie bo ciągle w coś wpadali albo jak już coś ułożyli to za
chwilkę ktoś inny to przewrócił. W sumie to było to bardzo zabawne. Po ok 2
godzinach dom lśnił. Dosłownie bo Louis uparł się, że musi wypolerować moje
instrumenty tj. <i>fortepian, gitarę, skrzypce, perkusję, keyboard i klarnet –
tak tak wiem, jak to możliwe… a co innego miałam do roboty w pustym domu? </i>Wracając
do tematu Alex wygrała zakład i musiałam dać jej obiecane 20 dolców. Bardzo
ucieszyła się faktem wygranej. Około 21 Harry i Liam stwierdzili, że będą się
zbierać. Pomogłam im odprowadzić chłopaków do auta. Gdy już pojechali „zawlokłam”
Lex do pokoju i położyłam do łóżka. Z Mikiem nie miałam problemu bo już
wcześniej stwierdził, że chce mu się spać i poszedł do pokoju. Wchodząc do
pokoju odsapnęłam i cieszyłam się, że dzień dobiegł już końca. Jedyne o czym
marzyłam tego wieczora to długa, relaksująca kąpiel i spokojny sen. Wzięłam z
pokoju tylko piżamę i pomaszerowałam w stronę łazienki. Napuściłam ciepłą wodę
do wanny, dolałam swój ulubiony płyn do kąpieli –<i>biała czekolada </i>– i
zanurzyłam się w przyjemności. Leżąc w wannie zaczęłam rozważać to co wydarzyło
się w dniu dzisiejszym. Po pierwsze byłam cholernie dumna z Mika, że nie pił
alkoholu. Po drugie zaskoczyło mnie zachowanie Harrego, mówił coś tylko wtedy
gdy zmuszała go do tego sytuacja i najczęściej było to ‘<i>mhm’, ‘aha’, ‘ dokładnie’</i>
albo <i>‘masz rację’</i>. Miałam wrażenie, że tylko ciałem był z nami w domu a
duszą i myślami w jakimś odległym miejscu. Parę razy nawet zarumienił się gdy
zobaczył, że go obserwuję. Ewidentnie unikał rozmowy i kontaktu wzrokowego co
zbiło mnie z pantałyku. Odnoszę wrażenie, że ma to związek z dzisiejszą rozmową,
której był świadkiem. Spędziłam tak 0,5 godziny rozmyślając gdy zauważyłam, że
woda w wannie jest już zimna. Szybko wyskoczyłam z wody. Wytarłam się i użyłam
mojego ulubionego waniliowego balsamu. Ubrałam się w piżamkę w serduszka i
poszłam do sypialni. Ubrania rzuciłam w nieładzie na krzesło a sama wskoczyłam
do łóżka i sama nie wiem kiedy zasnęłam. <br />
- Co jest grane – powiedziałam zaspana. Sądząc po tym jak ciemno jest na dworze
musiał być środek nocy. Nade mną stała Lex z wielkim grymasem na twarzy.<br />
- Vic. Wiesz jak ja cię kocham? – powiedziała robiąc słodką minkę. <br />
- Nie wiesz gdzie jest aspiryna prawda? – niczym nie zaskoczona nie
odpowiedziałam.<br />
- Skąd wiedziałaś? – powiedziała wyraźnie zbita z tropu.<br />
-Ach. No wiesz . Ta moja intuicja –uśmiechnęłam się i po cichutku zeszłam do
kuchni. Wyjęłam z najwyższej półki lek. Następnie udałam się po szklankę, nalałam
do niej wody i wrzuciłam lekarstwo. Gdy weszłam do pokoju Lex już spałą na moim
łóżku. Tylko uśmiechnęłam się do siebie i za chwilkę do niej dołączyłam.<br />__________________________________________<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ym. no tak. Jest nowy rozdział jednak nie jestem z niego zbytnio dumna. Szczerze mówiąc nie wyszedł tak jak chciałam i pisałam go "na szybko" bo chciałam zdążyć z dodaniem go dziś. No nic . Zostawiam to waszej ocenie.<br />No tak. Zapomniałabym całe opowiadanie będzie miało ok 10-15 rozdziałów i epilog. Nie zakończy się happy endem. Jak każde z moich opowiadań zresztą. No nic to.<br /><br />Pozdrawiam<br /><br />xoxo</div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-45385931642029951692012-10-14T04:17:00.000-07:002012-10-14T04:17:07.753-07:00Chapter 2 - " CO TY KURWA ROBIŁEŚ W DAMSKIM KIBLU?"<div class="MsoNormal">
O boszz. Już grubo po 12 a Lex jeszcze
nie ma mimo, że miała być o 10. Gdzie ona jest? No kurwa. Te dziewczyny ze
szpitala mnie do nerwicy doprowadzą. Już od 15 minut piszczą jakby ducha
zobaczyły. Aż boję się wyjść i zobaczyć o co chodzi. Nagle drzwi się otwierają
i gdy już miałam zacząć krzyczeć na Lex zobaczyłam ją i 5 chłopaków. Zamurowało
mnie. Albo mi się wydaje albo Al płacze. <br />
-Kim jesteście i czemu Alex płacze?- Wstałam z łóżka z rękami ułożonymi w
pięści i zaczęłam iść z impetem w ich stronę<br />
-Spokojnie! – tleniony blondynek próbuje uspokoić sytuację, mimo że widać w
jego oczach strach- nie wiemy czemu ona płacze. Być może dlatego, że jesteśmy
One Direction i jesteśmy super ciachami. <i>A
‘propos</i> zjadłbym ciastko. <br />
-Wybaczcie mi moje zacofanie ale kim jesteście? One co? Nie kojarzę was. A tak
wgl to co wy tu robicie? Hmm?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No więc jesteśmy One <u>DIRECTION </u>–
podkreślił chłopak w kraciastej koszuli- przyszliśmy tutaj Cię odwiedzić.
Harry- tu wskazał na chłopaka w loczkach- nie mógł już wytrzymać żyjąc w
niewiedzy co się z tobą dzieje i czy jeszcze żyjesz. Chciał się upewnić, że
wykonał telefon w odpowiednim momencie.<br />
-Że co? To ty!? To przez ciebie jeszcze żyję?<br />
- Em. Chyba dzięki mnie? Nie masz za co dziękować.- tu uśmiechnął się
nieziemsko i znów ujrzałam w nim anioła –<i>
mojego zielonookiego anioła.<br />
</i>- Taa. No spoko. Tylko jedno pytanie nurtuje mnie od tygodnia. CO TY KURWA
ROBIŁEŚ W DAMSKIM KIBLU?<br />
-yyy - tu zaczerwienił się- no bo tego. No. Bo ja. Em. Bo Louis. On. No. Jakby
to. Em. Zakład. I ja. No. Nie miałem wyboru. OK? <br />
-Co? Nic nie zrozumiałam. Czy ktoś może mi wytłumaczyć co on do mnie
powiedział?<br />
- Okej no to może ja? W sumie to przeze mnie on tam musiał wejść. Przegrał
zakład i musiał wejść do damskiej toalety i coś tam zrobić no ale nie ważne. –
pasiasty chłopak odwrócił się do<i> Harrego</i>-
Ej ej! A ty wiesz, że ty jeszcze nie wykonałeś do końca tego zadania-
uśmiechnął się tryumfalnie.- Wiesz jakby co to tu też mają damskie toalety
Harry.<br />
- Chyba jednak wykonam zadanie przy innej okazji.- uśmiechnął się sztucznie<br />
-Dobra. Nie chcę już tutaj dłużej siedzieć. Lex idziemy do mnie? –zapytałam<br />
-No a my? – odezwał się mulat<br />
-Eee? Może macie ochotę do mnie wpaść? – powiedziałam z udawanym uśmiechem,
mając nadzieję, że odmówią wymigując się natłokiem zajęć<br />
- Jasne. Akurat mamy dziś wolny dzień- powiedział chłopak w kraciastej koszuli.
Cicho jękłam.<br />
-W takim razie zapraszam. Alex chodźmy <i>-
ciągle stała jak</i> <i>wmurowana</i>. Mało
brakło a wybuchłabym śmiechem. Dlatego delikatnie szarpnęłam ją za rękę i
wyszłyśmy z sali. <br />
*Harry*<br />
Dziewczyny cięgle o czymś szeptały i chichotały. Gdy doszliśmy do naszego auta
posadziliśmy Vicky obok Louisa żeby pokazała mu drogę do jej domu. Strasznie
ciekawiło mnie, co sprowokowało dziewczynę do tej akcji w galerii? Może brak
pieniędzy? Kłopoty w rodzinie? Zdrada? Hmm? Prędzej czy później się dowiem. O
kurcze. Raczej pierwsza opcja odpada bo dziewczyna kazała skręcić Lou do jednej
z najbogatszych dzielnic w okolicy. Podjechaliśmy pod nieźle odpicowaną chatę
gdzie Vic kazała się zatrzymać. Widać, że dziewczyna zaczyna się do nas
przekonuje – a tak właściwie do<i> Louisa,
Nialla i Liama. </i> <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none; text-indent: 36.0pt;">
WOW! To jedyne co
potrafię z siebie wydusić.<br />
- Jestem już w domu!!!! – krzyknęła Vicky. Z jednego z pomieszczeń wybiegła
kobieta. Pewnie jej babcia. Uściskała ją i ucałowała. Wyglądała jakby zobaczyła
ducha. <br />
-Ann? Co się stało? – zapytała Vicky z troską<br />
- Kim są ci chłopcy?<br />
- Em… znajomi. Ten chłopak w loczkach, – tu wskazała na mnie- to on mnie
znalazł wtedy w łazience. Niespodziewanie kobieta do mnie podbiegła uściskała i
szepnęła cicho dziękuję. Zawstydziłem się.<br />
- Nie ma za co, to był mój obowiązek. Każdy na moim miejscu by się tak
zachował. <br />
-Dobra chodźcie do salonu. Ja w tym czasie się wykąpię i przebiorę. –
powiedziała Vic i zaprowadziła nas do dużego, przestronnego i nowoczesnego
pomieszczenia. Na środku stała kanapa, trzy fotele, ława i telewizor ok. 50
cali. W lewym rogu pokoju stał fortepian a nad nim wisiało wiele dyplomów oraz
była półka z nagrodami. Najróżniejszymi. Sportowymi, muzycznymi i naukowymi.
Ciekawe do kogo należą?<br />
Dziewczyna pokazała nam wielką szafkę pełną płyt DVD i powiedziała, żebyśmy sobie
coś wybrali i załączyli po czym wyszła. Za chwile słychać było, że się z kimś
kłóci. Lex powiedziała, że w tym domu to normalne. Ciekawe stwierdzenie. <br />
<br />
*Vicky*<br />
-Gdzie ty byłaś?- zapytał przestraszony Mike<br />
-Nagle cię to zaczęło interesować? Czyżby nie maił ci kto przynieść aspiryny? Naprawdę
przepraszam, że mnie nie było i musiałeś tak cierpieć. Chociaż w sumie teraz
już wiesz jak ja się czuję odkąd zacząłeś pić.<br />
-Przepraszam. Wiem zjebałem na całej linii. Kurcze złamałem obietnice, miałem
cię chronić a jak zwykle zawaliłem. Przepraszam. I chciałem Ci się pochwalić,
że wczoraj uczęszczam na kurację odwykową.- uśmiechnął się a ja jak dziecko wtuliłam
się w niego i poczułam się tak jak dawniej. <br /><o:p></o:p></div>
<span style="text-indent: 36pt;">-Dziękuję. – delikatnie uśmiechnęłam się czym widocznie go zaskoczyłam.- Dobra
ja idę się kąpać. A ty idź zabaw gości czy coś- oboje zaśmialiśmy się i poszłam
do </span><a href="http://www.budnet.pl/static/article_images/normal/Fot.2_nhow_Hotel_Berlin_pokoj.jpg" target="_blank">pokoju</a><span style="text-indent: 36pt;"> Wzięłam ubranie: czerwoną bluzę z UCLA, czarne rurki i czerwone
conversy. W </span><a href="http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&sa=N&rlz=1C1FDUM_enPL483PL484&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=4GcdYiC-iFBU6M:&imgrefurl=http://www.e-lazienki.pl/a/610,lazienka-wybor-roku-2009&docid=an98vm52jOP1VM&imgurl=http://static.e-lazienki.pl/fmfiles/lazienki-zdjecia/zdjecia-artykuly-duze-lazienka-roku-d.jpg&w=800&h=514&ei=DZd6UKb9AsvPsgaKqoCABQ&zoom=1&iact=hc&vpx=505&vpy=306&dur=897&hovh=180&hovw=280&tx=155&ty=99&sig=110470764756841361859&page=3&tbnh=144&tbnw=239&start=42&ndsp=24&ved=1t:429,r:30,s:20,i:288" target="_blank">łazience</a><span style="text-indent: 36pt;"> rozluźniłam się i gdy na moim ciele znalazły się pierwsze
krople z prysznica poczułam jak z wodą zaczynają spływać wszystkie troski i
ból. Coś dziwnego zaczyna się w moim życiu. Czuję, że już nic nie będzie takie
jak dawniej, odnoszę wrażenie, że chłopaki nie przypadkiem pojawili się w moim
życiu. To oni będą głównym źródłem zmian.</span><br />
<div class="MsoNormal">
Po skończonej kąpieli wyszłam na <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtuOR-KxNkKx5B7pAW0jthcCenRqouzdYGUKx0EqXMLD045e9zZo-mjEUM5fnxGyQ62doLZZiOEUlI7upu9UocY-zizQ98kCiohkObJfew4n_MAg02v3OX5c0_X8jpPg-9F5QqR25L7Ccf/s1600/flexinredning.blogspot.com.jpg" target="_blank">balkon</a>
by przemyśleć to wszystko. Nagle ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Okazało się, że był to nie kto inny jak Harry.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
- Hej. –powiedział cicho<br />
-No cześć. Co cię sprowadza w moje skromne progi?<br />
-Em. Szczerze? Sam nie wiem. Jest w tobie coś takiego, że odkąd cię zobaczyłem
każda komórka wewnątrz mnie pragnie cię widzieć, przebywać z tobą i z tobą
rozmawiać. To jest silniejsze ode mnie. Wiem, że teraz myślisz, że jestem
jakimś psycholem czy coś ale trudno. Musiałem ci to powiedzieć.- no zamurowało
mnie –<i>mój anioł </i>pragnął rozmowy ze
mną. To było dziwne! Chociaż… nie. „Zaskakujące” to jest dobre słowo.<br />
- Wiesz co ci powiem Harry. Czuję to samo.- co ja gadam. Czemu ja to gadam? –
Czuję się dość dziwnie w twojej obecności. Nie zrozum mnie źle. Mówię to w
pozytywnym sensie, bo jeszcze nigdy nie czułam się tak gdy ktoś jest obok mnie.
<br />
-Uff. Czyli nie tylko ja jestem walnięty – zaśmialiśmy się. <br />
-O znalazły się nasze zguby. Siedzą i rozmawiają sobie niczym <i>dwa gołąbeczki na tym pięknym jak kwiat
lotosu balkonie</i> – powiedział Louis tłumiąc śmiech<br />
- Ładnie to tak podsłuchiwać panie Marchewkowy- Hary zaśmiał się cicho.<br />
- Oj panie Haroldzie! Już my sobie porozmawiamy w domu. – Louis poruszył
zabawnie brwiami. Wtedy nie wytrzymałam- wybucham śmiechem a chłopaki razem ze
mną.<br />
Gdy schodziliśmy na dół nie mogliśmy się jeszcze ogarnąć więc nieuniknione były
spojrzenia dezaprobaty ze strony pozostałych. Ale Niall i Lex też długo nie
wytrzymali i przyłączyli się do nas. Już po chwili po całym domu roznosiły się
salwy śmiechu. Jedyną osobą, której nie
ruszyły nasze wygłupy była Ann. Stała w drzwiach kuchni, z pobłażliwą miną
kręciła głową i mruczała coś pod nosem. W takim klimacie minął nam cały dzień i
chłopcy musieli już jechać do domu ale obiecali, że wpadną do nas następnego
dnia. Z każdym z chłopaków pożegnałam się buziakiem w policzek. Jednak byłam
prawie pewna, że Harry zarumienił się gdy go pocałowałam.<br />
Kiedy chłopaki opuścili już dom obie równocześnie zaczęłyśmy gadać jak najęte. W
trakcie rozmowy przebrałyśmy się w piżamki i poszłyśmy się położyć. Jedyne o
czym wtedy myślałam to o tym, że w końcu znalazłam swoją rodzinę i o dziwnej
reakcji lokatego na mój pocałunek. Nawet nie zauważyłam kiedy Lex zasnęła, ale
po chwili ja również udałam się do krainy Morfeusza.<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
xoxo Vicky ; *<o:p></o:p></div>
<br />
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-53136490331628470712012-10-12T11:48:00.000-07:002012-10-12T23:09:41.888-07:00Chapter 1 - "Zielonooki Aniol"<br />
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
Hej. Mam na imię
Vicky i opowiem wam moją historię. Zacznę tak trochę... inaczej niż wszyscy.</div>
<div style="text-align: center;">
Nigdy nie zastanawiałam się
jak spotkam swoją miłość. Może dlatego, że dopóki jej nie spotkałam byłam
obojętną na świat szarą myszką, która bała się wyrażać własną opinie. Byłam
zdolną, ambitną, skromną i naturalną nastolatką. Nigdy nie piłam alkoholu, nie
miałam w ustach papierosów oraz nie wciągałam żadnych świństw, które tylko
niszczą życie. Niczego mi nigdy nie brakowało za wyjątkiem prawdziwej
rodzicielskiej miłości. No tak wchodzę na drażliwy temat. Rodzice. Nie jestem
pewna czy mogę ich tak nazwać. Myślę, że określenie prawni opiekunowie to
maksimum jak mogę ich nazwać. Nigdy ich przy mnie nie było gdy ich
potrzebowałam, gdyż cięgle byli zapracowani byśmy razem z moim bratem mieli
"lepszą przyszłość i nie musieli pracować". Co z tego, że mam kasy
jak lodu skoro nie mam rodziców. Nie mam mamy, z którą mogłabym poplotkować o
chłopakach czy porozmawiać o swoim pierwszym okresie. Nie mam ojca, który
straszyłby mnie, szlabanem za złe oceny. Mam brata. Mika. Niewiele o nim wiem
bo rzadko bywa w domu, lecz jak już w nim jest to albo jest pijany w 3 dupy
albo rodzice przyjeżdżają na weekend. No tak. Znów zapomniałam o czymś.
Cholera. Moi rodzice to typowi pracoholicy. Mają własny hotel. Tak właściwie to
sieć hoteli na całym świecie. Matka jest marketingowcem, - w skrócie siedzi w
biurze i myśli jak rozreklamować hotel- a ojciec dyrektorem - ciągłe delegacje
i służbowe spotkania. Zastanawiam się jak to możliwe, że mieli czas żeby
spłodzić dwójkę dzieci. Wychowała mnie niania -Ann. Jest dla mnie jak babcia,
której swoją drogą nie widziałam od 4 lat. Zastanawiam się czy jest coś jeszcze
co powinniście o mnie wiedzieć. Aaaa.. Już wiem. Mam przyjaciółkę Alex.
Chociaż... nie.... miałam przyjaciółkę Alex. Teraz przyszedł czas żebym coś
wyjaśniła. Pewnie zastanawiasz się czemu na początku napierdala... sorki... czemu
na początku mówiłam do Ciebie w czasie przeszłym. Otóż poznałam pewnego
chłopaka - Celeba. Przez niego zmieniłam się
nie do poznania. Nie tylko zewnętrznie, - mocny makijaż i te sprawy- ale
także wewnętrznie. Moje zachowanie było i chyba ciągle jest nieznośne. Zaczęłam
pić, palić i ćpać. To jak zaczęłam się zmieniać zaczęło przerażać wszystkich w
moim otoczeniu - Ann, Alex, znajomych ze szkoły, nauczycieli i nawet
dyrektorkę. Robiłam wszystko by
udowodnić Celebowi, że go kocham. Pewnego dnia powiedział, że jeśli naprawdę go
kocham to mam się z nim przespać. Byłam w nim ślepo zakochana, - tak teraz to
widzę- zrobiłam to z nim. Po skończonym stosunku powiedział tylko "mała,
dobra jesteś ale znam takie, które mają sprawniejszą cipkę" i zniknął. Tak
po prostu. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy i maile. Wyjechał z
miasta i słuch po nim zaginął. </div>
<div style="text-align: center;">
Miesiąc po jego odejściu byłam na skraju wyczerpania nerwowego. Ann już nie
mogła ze mną wytrzymać. Wysłała mnie na odwyk. Udało się. Skończyłam z tym.
Minął rok a on wrócił. Nie sam lecz z jakąś laską. Myślałam, że się już z niego
wyleczyłam, ale nie było nic bardziej mylnego. Nie mogłam znieść widoku jego i
tej dziewczyny. Dzień w dzień chodził z nią po moim osiedlu. W nocy dręczyły
mnie koszmary. Nie wytrzymywałam psychicznie. Poszłam do łazienki i wzięłam
żyletkę ojca. Włożyłam ją do portfela mówiąc Ann , że wychodzę do galerii - nie
kłamałam . Najpierw jednak poszłam na London Eye. To moje ulubione miejsce na
świecie. Po przejażdżce udałam się do galerii. Jeszcze przed wejściem
zadzwoniłam do niani, i podziękowałam jej za to, że była przy mnie w
najgorszych chwilach mojego życia i, że nigdy się nie poddała nawet gdy było
bardzo ciężko. Wiedziałam, że nie ma szans żeby dojechać na miejsce przez
najbliższą godzinę dlatego spokojnie mogłam dojść do damskich toalet. Będąc w
środku nie zwracałam uwagi na te wszystkie kobiety, które patrzyły na mnie z
pogardą. Z moją egzekucją poczekałam aż całą toaleta opustoszeje. Czekałam ok.
30 minut i w końcu ostatnia kobieta wyszła. Nadszedł już czas. Mój czas.
Rozsunęłam moją torebkę z Louisa Vuittona, którą dostałam od rodziców na 15 urodziny.
Wyciągnęłam z niej portfel i powoli go otworzyłam. Delikatnie wysunęłam
przyrząd śmierci. Ostatni raz pomyślałam o życiu, przeżegnałam się i
przesunęłam swoją srebrną przyjaciółką wzdłuż nadgarstka. Poczułam ból. Ale
taki dobry ból. Nie taki jak ktoś łamie ci nos czy coś w tym stylu. Czułam jak
wszelkie smutki ze mnie upływają -<i> jak upływa ze mnie życie.</i> Czuję, że
przestaje panować nad własnym ciałem, upadam i chyba wypadam na kafelki z mojej
kabiny. Nad sobą widzę anioła o zielonych oczach z bujną grzywą na głowie.</div>
<div style="text-align: center;">
-A więc tak wygląda niebo. Bóg się nie postarał. Chodź aniołów ma całkiem
zacnych - cicho szepczę. W odezwie słyszę</div>
<div style="text-align: center;">
- Piękna to jeszcze nie twój czas, wytrzymaj chwilę i wszystko będzie dobrze.
Pogotowie zaraz tu będzie. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, proszę nie. Nie pozwól im mnie uratować- lecz było już za późno do
toalety wpadli ratownicy z noszami w tle
słyszałam tylko "<i>trzeba szybko jechać do szpitala</i>", "<i>straciła
dużo krwi</i>", "<i>ma szczęście, że ją znalazłeś</i>".</div>
<div style="text-align: center;">
Tu kończy się moja historia. </div>
<div style="text-align: center;">
A teraz co? Leżę w szpitalu podpięta do jakiegoś gówna. Rodzice jak zawsze nie
mogli przyjechać ale za to kupili mi nowego tableta. Brat pewnie najebany leży
w łóżku i zastanawia się czemu jeszcze nie stawiam mu aspiryny przed twarzą… i
wiesz co teraz czuję? Cholerne, pierdolone<i><u> rozgoryczenie</u></i>. Tak znów zostałam
sama. Bez żadnego wsparcia ze strony rodziny. Mój telefon po raz kolejny
wibruje jak szalony a ja znów na niego nie patrzę bo nie mam ochoty słuchać jak
to mamie się zrobiło przykro, że chciałam umrzeć. <i>Gówno prawda</i>. Nagle sobie
przypomniała, że ma dzieci. No proszę Cię. Ale wiesz co. Dzięki rodzinie
<i>znalazłam</i> Ciebie. Czytelnika. Dziękuję, że jesteś. Cholerny telefon. Ale zaraz
ten dzwonek jest zarezerwowany <u>tylko dla Alex</u>. Tak to ona. Zaraz się okaże o co
chodzi….</div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: center;">
-Halo – mówi z nadzieją- Alex to ty?</div>
<div style="text-align: center;">
-No a kto ? Czemu ty im to robisz? Nie rozumiesz, że ich ranisz?!- Alex zaczęła
wrzeszczeć jak szalona. Jedyne o czym teraz myśli Vicky to co zmusiło
dziewczynę do wykonania tego telefonu- Halo Vicky jesteś tam?</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
- O. Tak to jedyne
na co cię stać? Nie wierze. Victoria ty naprawdę się zmieniłaś!</div>
<div style="text-align: center;">
- Czemu tak twierdzisz? Dlatego, że przestałam widzieć sens życia. Czy dlatego,
leżę w szpitalu? Czy może dlatego, że nie odbierałam telefonów od matki? Proszę
Cię. Ona nawet nie wie kiedy mam urodziny. To żałosne. Jej córka leży w
szpitalu a ona wysyła jej tableta z dopiskiem „przepraszam ale muszę zostać w
pracy”. Wyobrażasz sobie żeby twoja mama coś takiego zrobiła? Nikt mnie nie
kocha oprócz Ann, chociaż ją pewnie też już zaczynam irytować swoją
egzystencją? Więc wytłumacz mi proszę po co mam żyć? Dla kogo? - powiedziała
Vicky z łzami w oczach i gdy miała się już rozłączać usłyszała hałas
otwieranych drzwi i zobaczyła w nich nie kogo innego jak Alex. Pierwsze co
zrobiła dziewczyna po zamknięciu drzwi to rzuciła się na Vic i powiedziała
szeptem <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
-Dla mnie Vicky, dla
mnie. Dla twojej najlepszej przyjaciółki, która nigdy nią nie przestała być.
Myślałam o tobie 24/7 a ty nawet nie odbierałaś telefonów, w końcu zmieniłaś
numer. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Dobrze, że Ann podała mi twój nowy numer.
</div>
<div style="text-align: center;">
-Kocham Cię Alex. Tęskniłam – powiedziała Vic i przytuliła Lex.</div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: center;">
Gadałyśmy z Alex już prawie 5 godzin gdy nagle do Sali wszedł lekarz i
powiedział, że moje wyniki są już dobre i jutro dostanę wypis. Ucieszyłam się i
od razu umówiłyśmy się z Lex na zakupy jutro. </div>
<div style="text-align: center;">
Było już grubo po 21 więc Alex musiała już iść do domu, ale obiecała, że
przyjdzie po mnie jutro.</div>
<div style="text-align: center;">
No cóż…. o nie . Znów przyszła pielęgniarka żeby zmierzyć mi temperaturę i
pobrać próbkę krwi do kolejnych badań.</div>
<div style="text-align: center;">
Okej no to dobranoc Mordeczko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
Kolorowych snów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
Ps.Ciągle czekam na spotkanie mojego <i>zielonookiego</i>
Anioła z damskiej toalety!<br />
<br />
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 72.0pt; mso-layout-grid-align: none; mso-pagination: none; text-autospace: none;">
<div style="text-align: center;">
xoxo Vicky</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-14362567093865089502012-10-12T11:17:00.000-07:002013-03-29T07:21:58.952-07:00Opowiadanie II<div style="text-align: center;">
I won't let you go</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2013/01/bohaterowie-i-wont-let-you-go.html" target="_blank"> Bohaterowie</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2013/01/prolog.html" target="_blank">Prolog </a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2013/02/chapter-1.html" target="_blank">Chapter 1 </a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2013/03/chapter-2.html" target="_blank">Chapter 2 </a></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 3</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 4</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 5</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 6</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 7</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 8</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 9</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Chapter 10</strike></div>
<div style="text-align: center;">
<strike>Epilog</strike></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-8741199904142599412012-10-12T11:16:00.000-07:002013-01-20T07:23:06.799-08:00Opowiadanie I<div style="text-align: center;">
Goodnight and joy be with you all</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/10/bohaterowie.html" target="_blank">Bohaterowie</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/10/chapter-1-zielonooki-aniol.html" target="_blank">Chapter 1</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/10/chapter-2-co-ty-kurwa-robies-w-damskim.html" target="_blank">Chapter 2</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/10/chapter-3-co-ty-do-cholery-robias-vic.htm" target="_blank">Chapter 3</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/10/chapter-4-widze-ze-lubisz-porazki-kolego.html" target="_blank">Chapter 4</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/11/chapter-5.html" target="_blank">Chapter 5</a></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://myotherstoryabout1d.blogspot.com/2012/11/last-chapter-epilog.html" target="_blank">Epilog</a></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6635137369930954813.post-68076316981622195462012-10-12T11:14:00.002-07:002013-01-19T03:42:25.915-08:00Bohaterowie - "Goodnight and joy be with you all"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-s1PDFpWEXsg/UHhbsyuxpwI/AAAAAAAAAbo/k_J0fb-GwGc/s1600/tumblr_m8hfnqa6o01qklju2o2_250.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-s1PDFpWEXsg/UHhbsyuxpwI/AAAAAAAAAbo/k_J0fb-GwGc/s200/tumblr_m8hfnqa6o01qklju2o2_250.png" width="133" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Liam Payne (18l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-ey9qNQKONNU/UHhcWPQ4xKI/AAAAAAAAAbw/Q8bod277K2A/s1600/tumblr_make4zIzBc1rgy9ajo2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="145" src="http://3.bp.blogspot.com/-ey9qNQKONNU/UHhcWPQ4xKI/AAAAAAAAAbw/Q8bod277K2A/s200/tumblr_make4zIzBc1rgy9ajo2_500.gif" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Zayn Malik (18l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-KxPkOgR-hoE/UHhbEQQZg5I/AAAAAAAAAbI/I0fPr2o6PbU/s1600/tumblr_m8e7hyv1xY1r2mwpoo2_250.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-KxPkOgR-hoE/UHhbEQQZg5I/AAAAAAAAAbI/I0fPr2o6PbU/s320/tumblr_m8e7hyv1xY1r2mwpoo2_250.png" width="245" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Harry Styles (17l.)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-wxXTv5L4GHY/UHhbkbnyWDI/AAAAAAAAAbg/KT2zArdolJQ/s1600/mptwatcrp9ufefikxn4h.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-wxXTv5L4GHY/UHhbkbnyWDI/AAAAAAAAAbg/KT2zArdolJQ/s1600/mptwatcrp9ufefikxn4h.gif" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Louis Tomlinson (19l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-YyimcuwG8-o/UHhbgV7IL1I/AAAAAAAAAbY/RWBXRVBOTxw/s1600/d9a3e0690018824e50324070.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-YyimcuwG8-o/UHhbgV7IL1I/AAAAAAAAAbY/RWBXRVBOTxw/s200/d9a3e0690018824e50324070.gif" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Niall Horan (17l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-ZhpoipNvdFA/UHhdT29yJ9I/AAAAAAAAAb4/fnHNdYBOMNk/s1600/Vicky.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-ZhpoipNvdFA/UHhdT29yJ9I/AAAAAAAAAb4/fnHNdYBOMNk/s1600/Vicky.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Victoria Vicky Rayan (16 l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Sukd949w0E8/UHhdfm3rd_I/AAAAAAAAAcI/w5DgMY7kbi0/s1600/alex.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-Sukd949w0E8/UHhdfm3rd_I/AAAAAAAAAcI/w5DgMY7kbi0/s320/alex.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Alexandra Alex Stweart (16l.)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-nazQhE2XYmk/UHhdgY9lf-I/AAAAAAAAAcM/Dy4aw2-I51A/s1600/celeb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="262" src="http://3.bp.blogspot.com/-nazQhE2XYmk/UHhdgY9lf-I/AAAAAAAAAcM/Dy4aw2-I51A/s320/celeb.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Mike Rayan (18l.)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-9OF0klGQKss/UHhdhdZLFwI/AAAAAAAAAcY/1kh2tm-Y4P8/s1600/mike.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-9OF0klGQKss/UHhdhdZLFwI/AAAAAAAAAcY/1kh2tm-Y4P8/s320/mike.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Celeb Evans (18l.)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
labilexhttp://www.blogger.com/profile/16186520803554932493noreply@blogger.com0