piątek, 7 czerwca 2013

?

Dziewczyny ! Przepraszam ale chyba się poddaje ! nie dam rady napisać NIC w najbliższym czasie i nawet jakbym znalazła trochę czasu to nawet nie mam na to ochoty. Nie potrafię sklecić dwóch zdań. Otwieram worda i patrzę pusto w to co już wcześniej napisałam nie wiedząc co dalej. NIE MAM POMYSŁÓW co dalej. miałam (i mam dalej) pewną koncepcję jednak nie potrafię przelać słów na papier. nie znajduję odpowiednich słów. jednak mam nadzieję, że do wakacji moje chęci i wena wrócą po DŁUGIEJ nieobecności. Nie chcę pisać nic na siłę bo nie daje mi to satysfakcji. Przepraszam !


Do napisania?

W. xx

wtorek, 7 maja 2013

Fragment rozdziału 3 :)

"Co się tyczy chłopaków, są to najbardziej nieogarnięci ludzie jakich w życiu spotkałam. Dosłownie. Ale najbardziej działa mi na nerwy Styles tym swoim super sexownym spojrzeniem w stylu „kocie, podniecam cie?”. Jebnąć takiemu to mało. Flirciarz zasrany. O czym to ja? A no tak. Niall ciągle je, Zayn’owi  wystarczą do szczęścia lusterko i żel do włosów. Liam jest zdecydowanie najodpowiedzialniejszy a Lou… Lou to jest mój kochany braciszek, który NIGDY nie dorośnie.
Wow. Byłam w szoku GWIAZDOR Harry zadeklarował się że zniesie moją walizkę. W połowie drogi widziałam, że zdecydowanie żałuje swojego gentelmeńskiego zachowania. Starałam się zachować poważną twarz jednak - patrząc na Stylesa, który męczy się z moją walizką na schodach i szepce pod nosem niezliczone przekleństwa – było to dość trudne.
"

piątek, 29 marca 2013

Chapter 2


W mieszkaniu nastała cisza, której nikt nie potrafił przerwać. Całe 1D wpatrywało się we mnie co powodowało dziwne uczucie, którego chciałam się jak najszybciej pozbyć.
-Chyba sobie za długo nie pomieszkasz w tym nowym domku- powiedział w końcu uśmiechnięty od ucha do ucha Lou.
-Co masz na myśli? – nie bardzo go rozumiałam – i czemu się szczerzysz jak głupi do sera?
-Słoneczko ty moje kochane! – zaczął powoli Louis
-Słoneczko? Serio? – Justin nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem
-Zamilcz Jus! – skarcił go Cody
-Dziękuje! – zwrócił się do Codsa – a więc jak już wcześniej zacząłem Słoneczko ty moje kochane ja i mój Dream team zabieramy Cię w naszą pierwszą trasę koncertową po Wielkiej Brytanii – powiedział po czym się do mnie przytulił.
-Co kurwa robicie? – odepchnęłam go od siebie i rzuciłam pełne nienawiści spojrzenie.
-Siostrzyczko! Chcę Ci się zrekompensować moją długą nieobecnością no i jeszcze potrzebujemy jakiegoś damskiego wokalu! – mówił jak najęty i ciągle się uśmiechał.
-LOUSIE WILLIAMIE TOMLINSON czy ciebie już do końca pojebało? – zaczęłam lekko poirytowana – nie dość, że pojawiasz się po długiej nieobecności jak gdyby nigdy nic, wchodzisz do mojego mieszkania ze swoimi koleżkami, psujesz mi spotkanie z przyjaciółmi to jeszcze chcesz żebym olała moją najlepszą przyjaciółkę a nawet żebym olała wszystko co tutaj mam i pojechała w trasę koncertową z jakimiś obcymi facetami! To chyba lekka przesada!
-Aaa no tak… jeśli chodzi o Julię to ona też może z nami jechać! W sumie ona też ma ładny głos i mogła by z tobą śpiewać! – rzucił długo nie myśląc Lou
- TY JESTEŚ KURWA JEBNIĘTY! Lecz się póki czas! Czy ty kurwa serio myślisz, że ja to wszystko rzucę i pojadę z tobą w jakąś śmieszną trasę?! – nie wytrzymałam i dosłownie wybuchłam.
-Louis wiedziałem, że ty jej to źle przekażesz i nie pokażesz żadnych plusów wyjazdu! – powiedział Harry z litościwym uśmieszkiem. Po chwili odwrócił się w moją stronę – Kochanieńka
-TYLKO NIE KOCHANIEŃKA TY PUDLU JEDEN!- już nie wytrzymywałam ich arogancji
- Oj ciężko będzie – zaśmiał się Zayn
-Uraziłaś mnie ale to nic. Będę kontynuował swoją wypowiedź tak jakbyś mi wcale nie przerwała. Więc spójrz na to tak darmowe wejścia na koncert najbardziej pożądanych facetów na świecie, dostaniesz naszą płytę z autografem od każdego a ode mnie nawet specjalna dedykacja – tu puścił mi oczko -  i najważniejsze przez  ok. 6 miesiące będziesz miała możliwość spotykać się z najprzystojniejszym facetem na ziemi…
- A kogo masz na myśli mówiąc o tym najprzystojniejszym facecie? Macie jakiegoś tajnego 6 członka zespołu, o którym nie mam pojęcia? – Jus i Cody bardzo mocno starali się nie roześmiać.
-Żartujesz sobie dziewczyno? Chyba już najwyższy czas zainwestować w okulary! Chyba wiadome, że chodzi o mnie? – naburmuszył się kędzierzawy
- Widzę, że żart się was dzisiaj trzyma. Zawsze jesteście tacy dowcipni? Serio dzisiaj udało się wam mnie wkręcić. A ten tekst o największym przystojniaku! Sama bym na to nie wpadła.- zaśmiałam się sztucznie – a teraz tak serio. Ktoś jest głodny? Zjadłabym budyń. – już miałam iść do kuchni gdy ktoś złapał mnie za rękę. Okazało się, że to Zayn. Na siłę posadził mnie na kanapie i spojrzał na mnie mega poważnie.
-Nie wiem co się dzieje w tej twojej ślicznej główce. Nie interesuje mnie to, ale mogłabyś okazać trochę szacunku dla moich przyjaciół! Powinnaś się cieszyć, że Louis cię wcześniej poinformował o tym wyjeździe! Więc jedziesz czy ci się to podoba czy nie ! Nie masz innego wyjścia! A teraz grzecznie wstaniesz, przeprosisz Lou i Hazzę a potem grzecznie pójdziesz się uczyć naszych piosenek do występu! – gdy skończył puścił mnie a ja długo nie myśląc walnęłam mu z liścia.
-Nie masz żadnego prawa do mnie tak mówić! Nie mam zamiaru nikogo przepraszać za swoje myśli! Nie mam również zamiaru jechać z wami w tą jebaną trasę! –już miałam wyjść z salonu ale jednak stwierdziłam, że muszę coś dodać – No i jeszcze nie życzę sobie żebyś mówił do mnie takim tonem i mi rozkazywał! Zrozumiałeś chłopcze? – prawie wysyczałam ostatnie zdania. Po skończonej wymianie zdań poszłam do kuchni.
-Brawo Zayn – warknął Lou. Po chwili wszedł do kuchni i cicho zaczął mówić. – Mils przepraszam za niego! Nie wiedziałem, że wyjedzie z takimi tekstami.
-Spoko Lou. Po sprawie.- poklepałam go po ramieniu, mimo że ciągle byłam wściekła- Chcesz budyń?
- Serio już po sprawie? Pojedziesz w trasę? I tak chce budyń ale waniliowy.
- Ej powiedziałam tylko, że już po sprawie a nie że gdziekolwiek jadę! Nie mam ochoty gdziekolwiek jechać z nimi!
-Oj no weź! Miley. Zrozum ktoś musi nam pomóc! Proszę! – zrobił minę kota ze Shreka, bo wiedział że to zawsze na mnie działa
-Lou! Nie nalegaj! – starałam się być nieugięta.
-To chociaż obiecaj, że to przemyślisz!
-Nawet jeśli bym się zgodziła to przecież jest jeszcze Julia, z którą nie pójdzie Ci tak łatwo.- trafiłam w 10.
-A czy jak uda mi się ją przekonać to pojedziesz z nami?
-Dobra. Umowa stoi! – teraz cała nadzieja w Julii, że jednak się nie zgodzi!
-W takim razie daj mi do niej numer! Załatwimy to od razu!- znów uśmiechnął się Lou.
-Masz. – podałam mu telefon z wybranym numerem do Julii.
-Cześć Julia!  -powiedział radośnie Lou. – Jak to nie wiesz kto mówi… - lekko naburmuszył się  - no Lou! – z telefony zaczęły dobiegać lekkie krzyki – Ej no Julia! To nie tak, że ja ją zostawiłem. – chwila krzyków. – no dobra jednak zostawiłem -  opuścił głowę.- Ale na swoją obronę mam to, że teraz chce się jej zrekompensować zabraniem jej w trasę! – Lou ze skupieniem słuchał słów dziewczyny- no wiem, że przyjeżdżasz… dlatego ciebie też zabieramy – cisza- tak. Powiedziała, że jeśli ty się zgodzisz to jedzie. – Lou zaczął chodzić w kółko po kuchni. – Aaaaaa! JULIA! KOCHAM CIĘ NORMALNIE! DZIEWCZYNO JESTEŚ WIELKA! DO ZOBACZENIA!  - krzyczał podekscytowany
-kurwa – przeklęłam pod nosem. Zgodziła się. Ostatni argument upadł. Zawsze jeszcze mogę zacząć symulować jakąś chorobę. Nie. Lou w to nie uwierzy. Zbyt długo nie zna.
-CHŁOPAKI – marchewkowy biegał po całym domu jak szalony. Widząc to przypomniały mi się stare dobre czasy. – MILEY I JULIA JADĄ Z NAMI W TRASE!!!!!!
-Jak to zrobiłeś? – chłopaki nie chcieli uwierzyć w to co słyszą.
-Co on zrobił, że się zgodziłaś? – zapytał Cody, który znalazł się koło mnie nie wiadomo kiedy.
- Zaczęło się od jego miny kota a potem jeszcze telefon do Julii, która się zgodziła na wyjazd. CODY! Czemu ona się zgodziła? Szok. Przecież ja tam zwariuję. Pół roku bez was?! No weź ! – mało brakło a bym się popłakała. Cody złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Staliśmy tak wtuleni w siebie aż nagle usłyszeliśmy jakieś chrząknięcie za nami. To Louis patrzy na nas tym swoim wściekłym wzrokiem z serii „gdyby wzrok mógł zabijać”.
-Mils nie będzie tak źle. Będziecie mieć przerwy. A z resztą ja też jadę w tą trasę i będę grał jako support. – powiedział uśmiechnięty
- I MÓWISZ MI TO DOPIERO TERAZ?! Jesteś okrutny – Cody wybuchnął śmiechem a Louis dalej stał koło nas z tą swoją miną.
- Okej ferajna. Chyba już czas zjeść kolację?  - zapytałam jak gdyby nigdy nic. – to co? Może pizza? Co wy na to?
-Mi się podoba ten pomysł. – powiedział Harry patrząc prosto w moje oczy. Jego szmaragdowe oczy idealnie pasowały do loczków.
- Lou wyciągaj telefon i zamawiaj!
Po godzinie przyjechały 4 pizze, które jedliśmy opowiadając sobie śmieszne historie. Polubiłam chłopaków. Może ta trasa to nie taki zły pomysł?
___________________
Przepraszam, że zajęło mi to tyle czasu ale musiałam zakończyć opowiadanie na Pingerze. Teraz praca nad "I won't let you go" rusza pełną parą! Do napisania :)

xoxo W.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Chapter 1


-Jakiej znowu akcji ? - zapytał lekko zdezorientowany Justin
-No jak to jakiej?! - Cody podniósł głos o pół tonu-  takiej, że jej najukochańszy, najlepszy i wgl najwspanialszy brat zapomniał sobie o niej i nawet nie złożył jej życzeń urodzinowych!
-Aha... to o tej akcji mówisz. Więc Mils opowiadaj – mówiąc to poklepał miejsce obok siebie na kanapie. Wiedziałam, że w tej sytuacji jestem zmuszona im to opowiedzieć. W sumie to teraz oni są moimi najlepszymi przyjaciółmi – jedynymi przyjaciółmi.
-Wiecie co? Nie ma co opowiadać. Wszystkie istotne rzeczy już wiecie. - powiedziałam po czym wstałam i udałam się w kierunku kuchni – to co ? Macie na coś ochotę? Może popcorn?
-Jasne – powiedział cicho Jus.
-W takim razie ja udaję się do kuchni a wy znajdźcie jakiś fajny film. Tylko błagam nie o miłości. -  chłopaki słysząc moją prośbę wybuchnęli śmiechem. Ja z lekkim grymasem na twarzy weszłam do kuchni i zaczęłam poszukiwania popcornu. Gdy wszystko już przygotowałam tj. popcorn i napoje wróciłam do pokoju gdzie toczyła się zażarta kłótnia o to jaki film będziemy oglądać.
-KRÓL LEW ! - krzyczał Cody
-PARANORMAL ACTIVITY – Justin starał się go przekonać krzykiem
-DOŚĆ TEGO DO KURWY NĘDZY ! OGLĄDAMY TOY STORY I ŻADNEGO "ALE". A JAK SIĘ COŚ NIE PODOBA TO WYPIERDALAĆ. - obydwoje zamilkli i spojrzeli w moją stronę. Na twarzach mieli wypisany strach i zaskoczenie. Po chwili w trójkę leżeliśmy na podłodze turlając się ze śmiechu.
-Hahahaha... Miley... hahahaha.... jakbyś widziała.... hahahaha... swoją minę... hahahaha... no nie mogę .... hahahaha – chłopaki starali się mi to opowiedzieć ale nie wychodziło im to przez ciągłe  napady śmiechu.
-Dobra spokój. Teraz już serio. Załączcie Toy Story a ja w tym czasie udam się do toalety. - powiedziałam gdy tylko się troszkę ogarnęłam. Wstałam z podłogi i ruszyłam w stronę łazienki. Myjąc ręce co jakiś czas słyszałam stłumione chichoty. Jak zawsze przy wychodzeniu z wc musiałam walnąć małym palcem o szafkę.
-Kurwa. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby i pokuśtykałam do chłopaków, którzy gdy tylko mnie zobaczyli, wybuchnęli śmiechem. - No bardzo śmieszne. - powiedziałam naburmuszona.
-Oj Mils, spokojnie to tylko żarty – starał się załagodzić jakoś sytuację Cody. Prawie mu się to udało gdyby nie jego nieogarnięty atak śmiechu. Nagle zabrzęczał dzwonek do drzwi.
-Tak, tak. Wy się tu pośmiejcie a ja idę zobaczyć kogo niesie. - powiedziałam i rzuciłam poduszką w Justina.
-Ej! A to za co? - zapytał zbulwersowany
-Za grzech Jus – powiedziałam i zaśmiałam się. Uśmiechnięta od ucha do ucha otworzyłam drzwi. Doznałam szoku. Zobaczyłam go we własnej osobie z tym jego bezczelnymi uśmieszkiem. Mało tego przywiózł ze sobą tych swoich koleżków.
-Cześć siostra! - rzucił się na mnie Lou
-Co ty tu robisz? -zapytałam patrząc mu prosto w oczy – co oni tu robią? - popatrzyłam na resztę zespołu. Gdybym była normalna to pewnie już dawno dostałabym orgazmu a tu nic! Jedyne co do nich czuję to odrazę.
-Tak ja też się cieszę, że cię widzę! To co może wpuścisz nas do środka?
-Ym no taa. NIE! - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Jestem strasznie chamska. Po chwili otworzyłam  drzwi napotykając wzrok piątki zdezorientowanych chłopaków. -Hahahahahahhaha- dostaję niekontrolowanego napadu śmiechu. - Wchodźcie. - powiedziałam i ciągle śmiejąc się poszłam do salonu zostawiając całe One Direction zdezorientowanych przed drzwiami.
-Louis przyjechał – szepnęłam Cody'emu na ucho.
-Będzie dobrze Mała – powiedział przytulając mnie
-Ej! Co tu się wyrabia? Nie było mnie chwilkę a tu już jakieś romansiki? - uśmiechał się Lou.
-Chwilkę?! Jaja sobie robisz? Jakie romansiki?! Jesteś pojebany Lou. Ogarnij się. - rzuciłam lekko wkurzona. Po chwili rozejrzałam się po domu. Lou i chyba Liam oglądali z ze mną, Cody'm i Justinem Toy Story. Tleniony blondyn wyjadał mi zapasy z lodówki, chłopak o kruczoczarnych włosach postawionych na żel przeglądał się w lusterku, a koleś w loczkach w drugim lustrze starał się chyba sam poderwać. Jeśli dobrze pamiętam miał on na imię Harry. O Boże on puszcza oczka sam sobie. - Albo wiesz co Lou? Lepiej ich ogarnij. -po jakiś 20 minutach wszyscy siedzieli w salonie oglądając w ciszy film. Gdy bajka się skończyła ja z Cody'm zaczęliśmy  ogarniać salon. Zauważyłam, że Lou ciągle mnie obserwował tak samo jak reszta jego zespołu.
-Czy mam coś na czole, że tak mnie obserwujecie?! - nie wytrzymałam i w końcu zapytałam
-Wiesz co? Jesteś inna niż opowiadał nam Lou. Wyobrażałem sobie Cię jako MEGA energiczną dziewczynę, która ciągle gada itp. - powiedział Harry
-Ludzie się zmieniają. – krótko odpowiedziałam
-Aż tak diametralnie? Nie wierzę! – pociągną temat kędzierzawy
-Co ty możesz o mnie wiedzieć, że z taką pewnością w głosie stwierdzasz, że się diametralnie zmieniłam. Gościu ty mnie widzisz pierwszy raz w swoim marnym życiu!- emocje mnie poniosły
-Oho, Miley wraca – zaśmiał się Cody
-O zamknij się! – przerwał mu bezczelnie Louis- wracając do tematu. Zmieniłaś się Mils, nie poznaję cię! Gdzie się podziała moja kochana siostrzyczka?
-Poszła w chuj! – walnęłam długo nie myśląc, co spowodowało nagły atak śmiechu u wszystkich oprócz mnie i Lou.
- Miley ! Od kiedy przeklinasz?! – wyraźnie zaskoczyłam Louisa
- Gdybyś z nią częściej rozmawiał to byś wiedział.- dorzucił swoje 5 groszy Jus. Nagle zadzwonił mój telefon. Po całym domu rozniosła się melodia mojego dzwonka Danza Kuduro. Gdy tylko ją usłyszałam ruszyłam na poszukiwanie telefonu.
-Tu cię mam !- powiedziałam do sprzętu. Po chwili zrobiłam oczy wielkości 5-cio złotówek. Dzwoniła Julia. –Ha-alo? – powiedziałam lekko się jąkając
-No cześć… wybacz, że przeszkadzam. Wiem, że pewnie masz coś lepszego do roboty niż słuchanie mojej głupiej gadki, ale chciałam Ci złożyć życzenia urodzinowe. Od zawsze planowałyśmy jak je wspólnie spędzimy, ale sprawy potoczyły się tak a nie inaczej więc… DUŻO ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, POMYŚLNOŚCI, MEGS DUŻO SEXU i czego sobie jeszcze życzysz – powiedziała prawie jednym tchem
- Łał. Nie spodziewałam się, że będziesz pamiętała o moich urodzinach. Szczerze mówiąc to nie sądziłam, że ktokolwiek prócz mnie będzie o nich pamiętał. Zaskoczyłaś mnie strasznie ! Btw co tam u cb? Jak tam życie w Londynie? Dzieje się coś ciekawego?- widziałam zaskoczenie na twarzach Cody’ego i Justina oraz zakłopotanie na twarzy Lou. Usiadłam na kanapie i słuchałam co ma mi do powiedzenia moja (ex?)najlepsza przyjaciółka.
-Jak mogłam zapomnieć? Byłaś… a raczej wciąż jesteś moją najlepszą przyjaciółką. A Louis? Przecież on nigdy nie zapominał o twoich urodzinach! To on zawsze pierwszy składał Ci życzenia! A Londynie nudno bez ciebie. Nie mam co robić. Matt się do mnie przystawiał ale go delikatnie spławiłam. Pojutrze lecę do NY do mojej kuzynki Tashy. Pamiętasz ją? Ona bardzo Cię lubiła. – opowiadała Julia.
- Oł. Kochana czasy się zmieniają…. Ludzie się zmieniają. – zauważyłam, że ostatnio bardzo często używam tego stwierdzenia- Niestety muszę Cię zasmucić i zdziwić, że on jednak zapomniał. No ale cóż. Dobrze zrobiłaś, że go spławiłaś! A skoro przyjeżdżasz do NY to może wpadniesz też do mnie? Na kawę, na dzień, na zawsze? – tym stwierdzeniem wzbudziłam jeszcze większe zainteresowanie chłopaków i doprowadziłam Julię do śmiechu
- Ym..? Jak to „na zawsze”? Chyba nie ogarniam?- słyszałam, że ciągle chichocze pod nosem
-No wiesz w sumie to ja i tak się wyprowadzam w przyszłym tygodniu- tu oczy wszystkich skierowały się w moją stronę- do nowego mieszkania i nie chciałabym mieszkać w nim sama więc może znajdzie się w nim miejsce dla ciebie! Co ty na to? Hmm? – powiedziałam z nadzieją w głosie. Czułam, że wszystko się jakoś ułoży.
-Wiesz co? W sumie to nie głupi pomysł. Bo ja i tak nie mam tu co robić. Indywidualny tok nauczania miałam i skończyłam go już. Czemu nie? – powiedziała radośnie – ale jest mały problem…
-Jaki problem? Rodzice? – zapytałam
-Nie rodzice tylko kasa. Nie stać mnie żeby kupić to mieszkanie z tobą na pół. – powiedziała zawiedziona
-Ale Julia… to mieszkanie jest już kupione i opłacone a nie mieszkam w nim tylko dlatego, że trwa w nim teraz remont. – ulżyło mi – więc kiedy mogę się Ciebie spodziewać u mnie?
-W takim razie ja planuję być u Tashy ok. tygodnia więc mniej więcej 23 powinnam się pojawić. Tylko będziemy musiały zostać w kontakcie bo ja nie do końca ogarniam to całe NY. – powiedziała Julia nie całkiem pewna swoich słów.
- No jasne . We’ll be in touch*. Ciao –rozłączyłam się.-  No co się tak gapicie wszyscy? Nie widzieliście telefonu czy kogoś kto przez niego rozmawia?!
-Miley? Czy to była ta osoba, o której ja myślę, że to była? – zapytał Cody
-w sensie Julia? Tak to była ona. Wprowadza się do mnie.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet – podsumował krótko Justin
-Biedaku – zaśmiałam się- To co może jeszcze jakiś film obejrzymy?


_________________________
*-będziemy w kontakcie

Czasem będę dodawała angielskie zdania, które brzmią lepiej po angielsku niż po polsku :D

I tak tak. W końcu się zebrałam za napisanie go. Miało być troszkę inaczej no ale wyszło jakoś tak… dziwnie? No nic to.
w zakładce " I won't let you go" pojawił się soundtrack. tekst muzyki nie odpowiada treści opowiadania  

Bajo

Xoxo W.

niedziela, 10 lutego 2013

Blogger mnie nienawidzi

Rozdział 1 był już napisany ale blogger chyba mnie nienawidzi i nie wiedzieć czemu postanowił go nie udostępnić i USUNĄĆ. Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość bo nie wiem kiedy się zbiorę, żeby go znów napisać. Mam nadzieję, że zbiorę się i skończę go przed 21.02. Jak dotąd miałam MEGA motywację. Teraz to już sama nie wiem co i jak :)

Pozdrawiam,

W. Xx

niedziela, 27 stycznia 2013

Prolog


14.02 Wtorek
Kolejny dzień, który jestem zmuszona spędzić samotnie. Odkąd on wyjechał wszystko zaczęło się walić. Przestaliśmy się widywać. Nasi rodzice rozwiedli się. Musiałam wyprowadzić się z tatą do Nowego Jorku. Moja najlepsza przyjaciółka się do mnie nie odzywa bo podobno zaczęłam ją ignorować. Powoli zaczynam mieć tego wszystkiego dosyć. Ja już psychicznie nie wytrzymuję. A on? Najzwyczajniej w świecie to olewa - olewa mnie. Pierwszy raz od 16 lat zapomniał o moich urodzinach. W sumie może zajęty jest walentynkami? Właśnie. Na domiar złego mamy walentynki. Spędzam je w samotności mimo, że dostałam słowo od Cody’ego i Justina, że przyjdą do mnie i zrobimy sobie jakieś super kino. Nawet mój ojciec wyszedł na jakąś randkę i nie złożył mi życzeń. Odpływam w niepamięć. Kurwa. Jaka ja jestem żałosna. Siedzę sama w domu, w walentynki, w starym dresie i jego bluzie, obżerając się czekoladowymi lodami – jego ulubionymi. Dzwonek do drzwi odrywa mnie z moich przemyśleń. Powolnym krokiem zmierzam w stronę drzwi. Dzwonek daje ciągle o sobie znać co zaczyna mnie irytować.
-NO CHWILA! KLUCZ SIĘ ZACIĄŁ! TO ŻE BĘDZIESZ DZWONIĆ WCALE MI NIE POMOŻE A WRĘCZ POGORSZY SYTUACJĘ!
-Miley. Otrząśnij się! Nie krzycz proszę! Słyszymy jeszcze! – usłyszałam znajomy głos Cody’ego
-Przepraszam. – powiedziałam i dalej siłowałam się z kluczem wymyślając na niego pod nosem.
-Mils<czyt. Majls>. A próbowałaś kręcić w drugą stronę? – tym razem usłyszałam głos Justina.
-Bardzo śmieszne Jus<czyt.dżas> . Serio. To jest po prostu jakaś paranoja. Jakaś pierdolona klątwa. – nagle klucz przekręcił się a ja ciągle napierając ciałem na drzwi wpadłam w objęcia Codsa < czyt. Kodsa czy coś w tym stylu ;p> po czym wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
-Wchodźcie. –wskazałam chłopakom drzwi
-Słodko wyglądasz w tym dresie. – uśmiechnął się Jus a jak zwykle zarumieniłam się.
-Dobra nie czaruj mi tu Miley bo ona musi nam opowiedzieć o tej całej akcji z Louisem! – Cody przemówił a ja wiedziałam, że to mogą nie być najlepsze walentynki w moim życiu.


_______________________

No to lecimy z tematem. Nie wiem kiedy dodam pierwszy rozdział. Teraz mam już mobilizację żeby go wgl napisać.

PS. Bohaterowie dostępni po wejściu w zakładkę "I won't let you go"
Do napisania 

xoxo W. 

sobota, 26 stycznia 2013

Bohaterowie "I won't let you go"

 Julia McCartney (17l.)

Cody Simpson (18l.)

Justin Bieber (18l.)


Liam Payne (19l.) Zayn Malik (19l.) Niall Horan (19l.) Louis Tomlinson (20l.) Harry Styles (18l.)
Ogólnie rzecz biorąc One Direction. 

oraz w roli głównej
.
.
.
Miley Rose Tomlinson (17l.)
Miley od rozwodu swoich rodziców stała się zupełnie inną dziewczyną. Straciła kontakt z przyjaciółmi i z bratem. Jak potoczą się jej losy i czy da się jeszcze naprawić przeszłość? Tego dowiecie się czytając to opowiadanie. 

____________________________

Informacje, które są dość ważne. 
-Miley przyjaźniła się z Justinem i Codym jeszcze nim zostali gwiazdami.
-Cody i Justin są przyjaciółmi od dawna, ale tylko w opowiadaniu
-Akcja opowiadania toczy się już po x-factorze ale jeszcze przed trasą koncertową. 
- Daty będą WYMYŚLONE przeze mnie oraz nie mają NIC wspólnego z prawdą !
- Bohaterzy żyją w bardzo wyimaginowanym świecie
- Akcja opowiadania w większości toczyła się będzie na początku w Londynie a później w NY 
-Miley Rose Tomlinson NIE ISTNIEJE NAPRAWDĘ, tak samo jak i Julia McCartney. Są one wytworem mojej dziwnej wyobraźni
- Zdjęcie Miley celowo nie zostało tutaj dodane, by każdy z czytelników mógl ją sobie wyobrazić na swój sposób
- Cechy charakterów celowo nie były tutaj podane byście mogli poznawać ich stopniowo tak samo jak w prawdziwym świecie. Przecież gdy kogoś poznajecie to z reguły ta osoba nie ma gdzieś napisane "stracił rodziców w wypadku, jest wredny, nie ma przyjaciół". Prawda?
- Charakter 1D będzie wymyślony przeze mnie. Najprawdopodobniej będzie troszeczke odbiegał od normalności co nie znaczy że zmienie go o 180°
- Rozdziały nie zawsze będą dodawane regularnie ze względu na moją naukę do egzaminu oraz częste braki weny
- Większość rozdziałów nie będzie idealnych, gdyż jestem tylko gimnazjalistą, która lubi pisać


xoxo W.